piątek, 25 maja 2012

Rozdział 23

Cześć, to ja… Naill

<<Oczami Patience>>
To najszczęśliwsza wiadomość jaką usłyszałam w ostatnim czasie. Niall się budzi. Jedziemy teraz do niego, nie mogę się doczekać gdy go zobaczę. Nasz kochany żarłok. Jesteśmy, dojechaliśmy dość szybko, bo Harry jechał gaz do dechy. Winda zajęta, a co tam dajemy po schodach :
- Ehh, ehh lepiej było zaczekać na windę, ja ledwo żyję – mamrotał Zayn.
- Nie marudź, zrób do dla Horana – uśmiechnął się Liam.
W końcu dotarliśmy. Niall akurat śpi, ale wygląda już lepiej. Nie jest już aż tak blady i odłączono od niego  kilka aparatur. Usiedliśmy na około łóżka i przyglądaliśmy się blondynkowi. Po 10 min obudził się, próbował coś powiedzieć, ale na razie wydawał tylko gardłowe dźwięki.
- Ciii, nic nie mów, oszczędzaj siły – powiedziałam.
Niall uśmiechnął się. Z trudem ruszał głową, a resztę ciała miał nadal sparaliżowaną.
- Stary, nie wiesz jak się cieszę, że żyjesz – Liam uścisnął delikatnie rękę Horana.
Przez następne 2 godziny siedzieliśmy przy chłopaku. Opowiadaliśmy mu o wszystkim co się ostatnio działo. Potem lekarz kazał nam iść, aby Niall mógł odpocząć.
<<2 tygodnie później>>
- Niall pośpiesz się, ja nie mam zamiaru tu siedzieć całe wieki – żalił się Harry.
- Już, już chwilę, weź jeszcze tę torbę – Horan podał Loczkowi bagaż – poczekajcie na mnie w samochodzie, ja zaraz zejdę.
Nie poznaję Niall, to nie jest ten sam chłopak co 2 tygodnie temu leżał sparaliżowany na łóżku. Teraz jest pełen sił i energii. Dzisiaj wychodzi ze szpitala, musisz jeszcze odpoczywać, ale lekarze uznali, że w domu będzie mu lepiej. Codziennie chodzi na 1 h rehabilitacji i robi samodzielnie ćwiczenia. Jak najszybciej chce wrócić do zdrowia. Jeszcze trochę kuleje, ale tak to wszystko wróciło do normy. Ja przedłużyłam swój pobyt u chłopaków. Tata dzwonił. Mówił, że słyszał o Niallu i mu bardzo współczuje. Wynajął małe mieszkanie, bo dostał półroczną pracę w Polsce. Propozycja była tak kusząca, że nie mógł odmówić. Mi to nawet na rękę, bo spędzam bardzo dużo czasu, z chłopakiem i przyjaciółmi. Między mną i Louisem jest wspaniale. Nadal się bardzo kochamy, a czuję nawet, że z dnia na dzień coraz bardziej.

<<Oczami Nialla>>
W końcu do domu. Bez obrazy dla miłych lekarzy i pielęgniarek, ale mam dość szpitala. Za długo się należałem na tym łóżku. Ostatni raz sprawdzam czy wszystko wziąłem. Chyba tak. Nagle do sali weszła pielęgniarka.
- Witam, jak pan się czuje? – zapytała.
- Już dużo lepiej, dziękuję za troskę – uśmiechnąłem się.
- Cieszę się, mam dla pana wiadomość, była tu w odwiedzinach Katie i kazał przekazać, że pilnie prosi o kontakt.
- Co?! Katie, kiedy tu była ?– byłem w szoku.
- Odwiedziła pana w tym samym dniu co pan tu trafił, była zrozpaczona, więc proszę do niej zadzwonić – kobieta uśmiechnęła się ze współczuciem.
- Dobrze, dziękuję, że mi pani o tym powiedziała
- Nie ma za co, szybkiego powrotu do pełni sił.
- Dziękuję. Do widzenia .
Pielęgniarka wyszła. Od razu rzuciłem się do telefonu. Chciałem zadzwonić do dziewczyny, ale w drzwiach sali pojawił się Liam.
- Co ty tu jeszcze robisz, raz dwa do samochodu – zaśmiał się.
Zadzwonię do niej później, na razie nic nie powiem chłopakom, oni chyba nawet nie wiedzą dlaczego ja wpadłem pod ten samochód.
- No idę, idę – uśmiechnąłem się.
Dojechaliśmy do domu dopiero po 20 min, bo fanki pod szpitalem blokowały drogę, wpychały się pod koła auta. Wszedłem do mieszkania, jak miło jest czuć zapach swojego domu. Chłopaki mnie wyręczają z wszystkiego, nie pozwolą mi nawet podnieść szklanki wody. Zayn chciał mnie nawet poić z butelki.
- Ej, Horan jedziemy po zakupy, bo jak przyjechałeś do domu, to trzeba zrobić duuuuże zapasy – śmiał się Payne.
- Bardzo śmieszne, ja zostanę, akurat w spokoju zrobię te ćwiczenia rehabilitacyjne – uśmiechnąłem się. Tak naprawdę to chcę mieć spokój i zadzwonić do Katie. Dobrze, że Payne nie wyczaił mojego podstępu.
- Dobra, tylko bądź grzeczny.
- No a nie jestem – zrobiłem obrażoną minę.
Liam machnął tylko ręką przez śmiech i już ich nie było. Usiadłem na kanapie, w głowie układałem sobie scenariusze naszej rozmowy. Co ona mi powie, czy będziemy jeszcze razem. Miałem setki pytań do niej. W końcu wybrałem numer do dziewczyny, Po 3 sygnałach usłyszałem słodki głosik:
- Halo? – powiedziała Katie.
Jak ja tęskniłem za tym głosem, za moją słodką, za jej pocałunkami. Nawet się z nią nie pożegnałem.
- HALO?! - niecierpliwiła się dziewczyna.
- Cześć, to ja… Naill – przedstawiłem się.
- Niall, jak się cieszę, że Cię słyszę, że ty żyjesz – z głosu Katie wynikało, że się rozpłakała.
- Nie płacz skarbie – No właśnie, czy mogę mówić do niej skarbie, przecież my… my chyba zerwaliśmy
- Przepraszam, za wszystko, nie powinnam uciekać, ja… ja Cię nadal kocham, wiem, że dla… dla ciebie nic już nie znaczę, ale proszę wybacz mi, bo nie mogę… mogę tak żyć – mówiła przez łzy.
- Nadal jesteś dla mnie wszystkim i nie mów tak, ja nigdy nie miałem do ciebie żalu, to ja mam prośbę, spotkajmy się, bo ja się z tobą nawet nie pożegnałem.
- Ja też chcę Cię zobaczyć, ale na razie nie mogę zostawić ciotki, przyleciałyśmy do Australii na badania, ciocia ostatnio ma problemy z sercem, a to jest podobny najlepszy kardiolog od takich przypadków, dlatego też musiałyśmy tak szybko lecieć, trudno dostać się do niego na wizytę.
- Rozumiem, spotkamy się kiedy indziej.
- Spotkamy się jak najszybciej - dziewczynie rozweselił się głos.
- A jak tam się trzymasz? – zapytałem.
Rozmawialiśmy przez niecałą godzinę, chciałbym dłużej ale ferajna wróciła z zakupów. Znów czułem się sobą przy Katie, ja chciałbym abyśmy do siebie wrócili. Harry postanowił zrobić naleśniki na kolację. Zjadłem je ze smakiem, a potem położyłem się do łóżka. W swoim prawdziwym łóżku zasnąłem bardzo szybko.

<<Oczami Harrego>>
- Hah, to łaskocze – zaśmiałem się.
Siedzę razem z Quennie w moim pokoju i świetnie się bawimy. Naill położył się spać, a reszta ogląda jakąś premierę w TV. Przez ten czas od naszego pierwszego pocałunku dużo ze sobą rozmawialiśmy i postanowiliśmy dać sobie szansę. Tak więc jesteśmy parą. Chłopakom i Patie powiemy o tym już niedługo.
- O czym tak myślisz? – zapytała uśmiechnięta dziewczyna.
- O niczym szczególnym, tak sobie dumam, a panienka co taka szczęśliwa?
- A bo wie pan, ostatnio zaczęłam chodzić ze wspaniałym chłopakiem.
- Tak, a jak on się zwie? – zapytałem rozradowany.
- Harry Styles, może pan kojarzy? – dziewczyna także śmiała się do łez.
- Mhm, zastanówmy się, nazwisko obiło mi się o uszy – uśmiechnąłem się.
- Dziewczyna rzuciła się na mnie i pocałowała namiętnie. Całowaliśmy się przez cały wieczór. Następnie wyjąłem aparat i zacząłem uwieczniać tę wspaniałą chwilę. Quennie wymknęła się do kuchni po truskawki i przyniosła też colę. Urządziliśmy sobie małą ucztę. Gdy usłyszeliśmy, że reszta też zbiera się do łóżek, położyliśmy się koło siebie i odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.

<<Oczami Patience>>
Jak mi się nie chce wstawać. Jak zwykle z łózka zwlekam się ostatnia. Louisa już dawno nie ma. Powoli ubrałam się w pierwsze rzeczy, które wpadły mi w ręce i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na kanapie i zawzięcie dyskutowali.
- O czym tak gawędzicie? – spytałam i usiadłam na kolanach Tomlinsona.
- Ech, szkoda gadać, dzwonił Bob i powiedział, że załatwił już wszystko w związku z przesunięcie koncertu, a Niall uparł się, że nie trzeba było go przesuwać bo on się świetnie czuje - wytłumaczył mi Zayn.
Myśl, myśl Patience bo z tego może się zrobić. Mam!
- Nie rozumiem, przecież to nie ze względu na Horana przesunęliśmy koncert – zaczęłam wprowadzać mój plan w życie.
- Jak to nie z jego powodu?! – zapytał zaskoczony Hazza i spojrzał na mnie. Wysłałam mu porozumiewawcze spojrzenie.
- Głupolu nie pamiętasz, że miałam problemy z gardłem - uśmiechnęłam się pewnie.
- Co?! - Zayn nie krył dezorientacji.
- No właśnie. Nie kojarzysz co Patience nie mogła pić zimnej wody i jeść lodów, aby nie straciła głosu - jedyny inteligentny Liam załapał o co mi chodzi.
- Ale już wszystko dobrze skarbie, prawda? – Louis też jest jako tako ogarnięty.
- Ale my nic nie wiedzieliśmy – Styles i Malik nadal nic nie rozumieli.
- Nie martw się, sklerozę da się leczyć, skarbie – uśmiechnęła się do Hazzy Quennie – a i tobie misiu też umówimy wizytę u specjalisty – tym razem zwróciła się do Zayna.
- Czemu mi nie powiedziałaś Patience? – odezwał się blondyn.
- A bo nie chciałam Cię martwić, a w ogóle już wszystko dobrze – uśmiechnęłam się – co dzisiaj robimy ?
- Mhm, może chodźmy do wesołego miasteczka – zaproponował Horan.
- Wiesz Niall, ty chyba jeszcze nie powinieneś się wysilać –powiedziałam nieśmiało.
- Ja wiem, ale chcę abyście wy się dobrze bawili – uśmiechnął się Niall.
Jakie to słodkie. Wiem jak mu się odwdzięczę.
- Firma cukiernicza ,,Your dream’’ w czym mogę służyć? –w słuchawce odezwał się młody mężczyzna.
- Witam, chciałam zamówił tort, z napisem : DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚ.
Ustaliłam szczegóły i cenę.
- Patie, ty jeszcze nie gotowa, w ten sekundzie idź się ubieraj – śmiał się Louis.
Dałam chłopakowi buziaka w policzek i pobiegłam się przygotować.

<<Oczami Niall>>
- Pośpieszcie się, bo wykupią całą watę cukrową - stoję gotowy przy drzwiach wejściowych i czekam na resztę.
- Ok, jesteśmy już gotowi – moi towarzysze pojawili się koło mnie. 
Wsiedliśmy do naszego dużego samochody. Prowadził Louis, Pat usiadła koło niego, Harry, Que i Zayn za nimi, a ja z Liamem na końcu. Na drodze nie spotkaliśmy żadnych przeszkód, więc po chwili znaleźliśmy się przed bramą wesołego miasteczka. Na dobry początek dopadły nas fanki. Zrobiły kilka zdjęć, rozdaliśmy autografy i byliśmy wolni.
- Sądzę, że chcecie zaliczyć wszystkie atrakcje więc zróbmy sobie plan jak to zrobimy – zaproponował jak zawsze racjonalnie myślący Liam.
- Nie gderaj ,tylko się baw – Harry wbiegł do kolejki po bilety.
Załatwiliśmy formalności i rozpoczęliśmy zabawę. Ferajna bawiła się na kolejkach, karuzelach, diabelskich młynach, a ja robiłem im zdjęcia.
- Wow, chodźmy jeszcze raz – powiedział podekscytowany Zayn.
- O nie, ja już nie idę, myślałam, że wypadnę – zaśmiała się Quennie.
- Mhm, a może pójdziemy coś przekąsić – zaproponowała Patience.
- No jasne, że idziemy jeść. Jeszcze się pytasz – odparłem.
Ruszyliśmy w stronę restauracji. Po drodze wszyscy szeptali między sobą, ale nie zwracałem na nich uwagi. Najważniejsze jest dla mnie jedzenie i właśnie teraz do niego zmierzam. Weszliśmy do środka, było ciemno, w jednej chwili moi przyjaciele zniknęli.
- Jak w horrorze, ale mam nadzieję, że przynajmniej żarcie jest – powiedziałem do siebie.
- NIESPODZIANKA ! – krzyknęli wszyscy.
Przed moimi oczami pojawił się wielki tort z napisem :,, Dziękujemy, że jesteś’’ . Wzruszyłem się, tort, taki pyszny tort dla mnie. Nie wierzę.
- Cieszę się, że jesteś znów z nami – podeszła do mnie Pat i uściskała mnie.
- Trzymaj się stary – powiedział Quennie.
- No fajnie, że znów jest jak dawniej – Zayn uścisnął mi dłoń.
Reszta chłopaków także nie gardziła czułościami.
- Dobra, dobra już dość. Jedzmy! – krzyknąłem.
- No powrócił dawny Horan – zaśmiał się Liam.
Zasiedliśmy do dużego stołu i radowaliśmy się przepysznym posiłkiem.
- Dobra wracamy, bo już się ściemnia – Liam znów stał się poważny.
- Spoko, już się zbieramy – powiedział Harry.
W domu oglądaliśmy film. Ja zamówiłem sobie jeszcze pizzę, reszta nie chciała bo mówiła, że ,,Już nie wciśnie’’. Dla mnie to ten tort był przystawką. Dzisiaj jeszcze przed snem zrobiłem 30 minutową sesję ćwiczeń na nogę. Dzisiaj odwołali mi ćwiczenia w szpitalu, więc się przyłożyłem. Potem zmęczony padłem do łóżka.

<<Oczami Harrego>>
Mhm, moja dziewczyna ślicznie pachnie. Nie ma to jak spać koło niej.
- Witaj, skarbie – Que otworzyła oczy.
- Hej kotku – pocałowałem ją na początek dnia.
- Wiesz tak sobie myślałam, że może powiemy dzisiaj reszcie, że jesteśmy razem – dziewczyna się uśmiechnęła.
- No nie wiem czy to dobry pomysł - zamyśliłem się.
- Dobry, dobry, zaufaj mi
- Tobie zawsze – połaskotałem ją po policzku.
- No to ubieraj się i idziemy ogłosić tę ważną wiadomość.
- No idę, idę – zamrugałem oczkami.
Ubrałem się, Que jeszcze była niegotowa więc wszedłem na tt, odpisałem kilku fanom, kogoś follnołem. Oooo, moja dziewczyna jest śliczna. Założyła sukienkę : http://i.pinger.pl/pgr33/f18e09e6001e846d4dfc729e/ .
- No to do boju - dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła na dół – Hej, wszystkim, zbierzcie się w salonie bo chcemy wam coś ogłosić – krzyknęła do chłopaków i Patie.
- No słuchamy – wszyscy usiedli posłusznie na kanapie.
- Bo wiecie chcemy wam powiedzieć.. – Que spojrzała na mnie.
-…, że jesteśmy razem – dokończyłem i uśmiechnąłem się.
- No to fajnie Harry, Quennie to fajna laska – uśmiechnął się Louis.
- Gratuluję kochana – Pat podeszła do mojej dziewczyny i cmoknęłam ją w policzek.
- Zajebiście Harry – Zayn ze śmiechem uścisnął mi dłoń.
- No w końcu się ustatkowałeś – odrzekł Liam.
- Dzięki wszystkim – powiedziałem.

<<Oczami Quennie>>
No, fajnie, że wszyscy wiedzą. Ale ja mam wyrzuty sumienia. Muszę porozmawiać z Zaynem.
- Malik, mogę na słowo? – zapytała.
- Jasne – chłopak uśmiechnął się.
- Bo wiesz, ja teraz jestem z Harrym i nie chcę, żebyś myślał, że ja cię jakoś wykorzystałam – nieśmiało spojrzałam Zaynowi w oczy.
- Nigdy tak nie pomyślałem, Quennie ja Cię kocham – chłopak złapał moje dłonie – ale jak siostrę i najlepszą przyjaciółkę.
- Ty też jesteś dla mnie ważny – uśmiechnęłam się – cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.
- Ja też, wracajmy bo sobie jeszcze coś pomyślą.
- Chodźmy – uśmiechnęłam się.
___________
Cześć wszystkim. Po pierwsze chcemy was przeprosić, że przez długi czas nie dodawałyśmy rozdziału. W szkole dużo lekcji, Julia była w górach, więc mam nadzieję, że zrozumiecie. Miłęgo czytania, do nastęonego. Napisz jeśli chcesz być informowany o nowych postach. Dziękujemy za komentarz. Zapraszamy na naszego drugiego bloga : *klik* Nasze twitter : @AnaDziula i @Jellula

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 22

Wiesz Quennie, ja musze Ci coś powiedzieć.

<<oczami Patience>>
Minęło już trzy dni. Trzy męczące dla wszystkich dni. Niall nadal się nie obudził. Katie nie daje znaków życia. Directioners wariują, nie dziwię się, to ich idol. Stoją pod szpitalem, próbują oszukać ochronę, która musiała stanąć przed wejściami do szpitala. Tego co się dzieje nie da się opisać. Nikt nie wie co myśleć. Stan Nialla jest raz lepszy a raz gorszy. Momentami wszyscy tracą nadzieję, ale potem znowu jest lepiej. Najgorzej znosi to Liam. Uwielbia Niallera. Dlatego Danielle jest z nim w każdej możliwej sekundzie i jak tylko może pociesza go. Naprawdę jest kochana i za to wszyscy ją uwielbiamy. Ja osobiście jestem podłamana i ledwo co stoję na nogach bo nie daję rady usnąć normalnym snem. Jestem wdzięczna, że Louis jest ze mną w tych chwilach. Nie wiem co bym zrobiła gdyby to on leżał teraz na łóżku szpitalnym.

<<oczami Lou>>
-Przepraszam, Panie doktorze! - zapytałem
-Tak? – starszy mężczyzna zatrzymał się koło mnie
-Czy są jakiekolwiek szanse na dzisiejszą pobudkę Nialla?
-Szanse są zawsze. Nic nie jest pewne. Może obudzić się w każdej chwili. Ale nic tu na razie nie zdziałacie, więc lepiej idźcie odpocząć w domu. Będziemy was informować o wszystkim telefonicznie – uśmiechnął się ciepło lekarz.
- Ferajna jedźmy do domu, jak coś się stanie to zadzwonią. A pani wraca z nami? – zwróciłem się do mamy Horana
-Nie, ja tu zostanę.- odezwała się kobieta przez łzy
 Podszedłem do kobiety i ją mocno przytuliłem. Chciało mi się płakać. Tu leżał jej syn, którego kochała najbardziej na świecie. Zebrałem wszystkich i wyszliśmy ze szpitala.
-Jedziemy do TESCO?- zapytała Que – lodówka świeci pustkami.
-Ta, jasne.- odezwała się po raz pierwszy dzisiaj Pat.
-Ja z Liamem jedziemy do mnie- powiedziała Danielle uśmiechając się nieśmiało.
-Bawcie się dobrze- rzucił Zayn.

<<15 minut później>>
<<oczami Quennie>>
-Co wy kurde melanż wszech czasów zamierzacie zrobić?- zapytałam.
-Nie, to wystarczy na jakiś czas – odpowiedział z chytrym uśmiechem Louis
-Aha, okej.
Harry błądził wzrokiem po stoisku monopolowym, najwyraźniej nie mógł się zdecydować. Wybrałabym coś, ale jakoś nie specjalnie chce mi się podchodzić do Hazzy.
-Coś jeszcze?- padło pytanie Zayna
-Nie, raczej nie.- odpowiedział mu Louis.

<<oczami Pat>>
- To teraz odwozimy zakupy do domu. A co powiecie, żeby potem iść na jakiś spacer i może kino, przyda się nam chwilowy odpoczynek- spytałam resztę
- Dobra, może być – odpowiedziała reszta
- Ok, to do domu, a potem gdzieś wyjdziemy.

<<Oczami Zayna>>
Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Ogólnie mam dość wszystkiego, wizyty w szpitalu mnie dobijają. Ale jednak pójdę do tego kina, bo to może chociaż na chwile pozwoli mi się oderwać od tych problemów i zmartwień.
Idę się ubrać, bo reszta jest już prawie gotowa.

<<Oczami Quennie>>
Nie wiem jak inni, ale ja już mogę wychodzić. Pójdę kupię w tym czasie fajki.
-Ej, ja wychodzę. Dojdziecie do mnie.
-Okej!- krzyknął któryś z chłopców, ale nie wiem który bo w tym samym momencie zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Dzień dobry, dodzwoniłam się do panny Queenie Levittoux?- odezwał się kobiecy głos.
-Tak, coś się stało?- zaczęłam się denerwować.
- Twój ojciec przebywa na odwyku. Został zabrany przez policję z autostrady, ponieważ pod wpływem alkoholu zrobił sobie po niej spacer – wytłumaczyła kobieta.
-CO?- w moich oczach stanęły łzy.

<<oczami Harrego>>
Ok, jestem już gotowy. Zayn, Pat i Louis już wyszli muszę ich dogonić. Tylko gdzie ja zostawiłem telefon. A już wiem w ogrodzie. Poszedłem do ogrodu, spotkałem tak Quennie. Siedziała skulona na huśtawce, płakała. To dziwne, ona nigdy nie płacze.
- Quennie, coś się stało? – zapytałem i usiadłem koło niej
Dziewczyna nic nie odpowiedział, tylko wtuliła się we mnie. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale jej nie odepchnąłem.
- Mój… mój ojciec, on chodził pijany po autostradzie, policja go… zgarnęła i teraz siedzi na odwyku – powiedział dziewczyna dławiąc się łzami
Przytuliłem ją jeszcze mocniej, wytarłem rękawem mojej bluzy jej twarz. Ona znowu spojrzała na mnie. Nie potrafię. Nie mogę dłużej się z nią kłócić. Za bardzo ją kocham. Tak kocham ją. I mam gdzieś czy ona czuje to samo. Wolę zaryzykować walnięciem w policzek, niż żyć potem z pretensjami do siebie, że nie powiedziałem jej tego co czułem.

<<oczami Quennie>>
W jednej chwili patrzyłam w zielone, hipnotyzujące tęczówki Harrego, a zaraz potem jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Chciałam tego, tak samo jak on. Byliśmy niemal milimetr od siebie, a on powiedział:
-Przepraszam. Za wszystko.
Harry pocałował mnie delikatnie, ja odwzajemniłam jego pocałunek. Wczoraj byłam gotowa go rozszarpać, ale dzisiaj to już nie ma znaczenia. Nie wiem dlaczego, ale gdy widzę Harrego mam motylki w brzuchu. Mam nadzieję, że nie będziemy się już kłócić. Bo to nie ma sensu.

<<Oczami Harrego>>
Ta dziewczyna jest wspaniała. Lekko się od niej oderwałem i uśmiechnąłem. Que wtuliła się w moje ramię, od czasu do czasu po jej policzkach spływały łzy. Wycierałem je delikatnie rękawem. Jest wykończona, musi odpocząć. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Położyłem na łóżku i przykryłem kocem.
- Dziękuję Harry – lekko uśmiechnęła się dziewczyna
- Wiesz Quennie, ja musze Ci coś powiedzieć – zawahałem się chwile, ale kontynuowałem – ja Cię kocham. Wiem, że to brzmi dziwacznie z moich ust, ale to prawda. Od pierwszego wejrzenia mi się spodobałaś. Jeszcze raz Cię przepraszam, że Cię krzywdziłem. Bo wiesz, jak widziałem, jak świetnie bawisz się z Zaynem, to nie chciałem się wtrącać.
-Harry, Zayn jest i będzie moim przyjacielem. To ty mi się podobałeś, ale nie umiałam być dla ciebie miła kiedy ty zachowywałeś się jak głupek. Ja też Cię przepraszam. Gdy Cię widzę w moim brzuchu latają motylki, hah. Tylko przez twoje zachowanie myślałam, że ty mnie nie lubisz
- Ciii, już nic nie mów – uśmiechnąłem się – śpij, ja poczekam tu aż zaśniesz.
Siedziałem przez pół godziny przy dziewczynie. Śpiewałem jej cicho, głaszcząc ją po głowie, a ona usnęła. Louis, Patience i Zayn wrócą gdzieś za godzinę, więc włączę coś w telewizji. Może być teleturniej.

<<Oczami Zayna>>
Film był niezły. Nie powiem, że bawiłem się świetnie, ale przez chwilę choć trochę zapomniałem o Niallu i szpitalu. O właśnie, może by zadzwonić do nich i wypytać się o wszystko.
- Może zadzwonimy do szpitala ? – zapytałem
- Dobry pomysł, ja mówię - zgodziła się Pat
- Ok, ale weź na głośnomówiący - powiedział Harry i podał jej słuchawkę
- Szpital w Winthause, słucham? – odezwała się młoda kobieta w słuchawce
- Dzień dobry, nazywam się Patience Dylan i chciałam dowiedzieć się co z Niallem Horanem – wyjaśniła Patie
- Proszę poczekać, już wołam lekarza
- James Kill, w czym mogę służyć? – po chwili odezwał się mężczyzna
- Witam, chciałam spytać o stan Nialla.
- U niego nic nowego, jego stan jest na razie stabilny, jednak musieliśmy mu podać leki, które wzmocnią jego odporność, bo nawet najmniejsze zakażenie może zaważyć na jego życiu. Proszę być dobrej myśli. Skontaktuję się, z panią gdy będę wiedział coś więcej. Do widzenia.
- Do widzenia – powiedział Patience i się rozłączyła
- Kurwa, dobrej myśli, dobrej myśli, mam to w dupie – krzyknąłem – muszę się napić

<<Oczami Patience>>
- Mi też nalej – powiedział Harry
Zayn wykonał jego polecenie. Chciał także poczęstować mnie i Louisa, ale odmówiliśmy. To nie jest dobry moment aby się opić. Jednak Harry i Zayn pili coraz więcej. Na początku nalewali sobie do kieliszków wódki, lecz po krótkiej chwili uznali, że lepiej pić z butelki. Opróżnili trzy flaszki. Zostawiłam ich z Louisem, a sama poszłam poszukać Quennie. Znalazłam ją u niej w pokoju. Spała. Jutro z niż porozmawiam, bo jestem pewna, że coś złego się stało. Wróciłam do salonu. Nadal była tam cisza, jednak Malik i Styles stracili już rozum. Gadali niezrozumiałe rzeczy. Nagle Harry podbiegł do mnie, ściągnął mi z ręki pierścionek :
- Frodo, musimy zniszczyć ten pierścień – krzyknął do Zayna
Wybiegł na balkon i rzucił mój pierścionek do ogrodu. W jednym momencie podbiegł do niego Louis i wymierzył mu cios w policzek :
- Dupku, co zrobiłeś? - wrzeszczał
- Co… co ty ode mnie chcesz? – mamrotał Hazza
- Wyrzuciłeś mój prezent dla Patie
- Ja nic.. nic nie zrobiłem
- Nic, kurwa nic, myślałem, że jesteś moim przyjacielem – Tomlinson znów przyłożył Harremu
- Nie, Louis zostaw go, on jest pijany – odciągnęłam mojego chłopaka
- I co z tego, że jest pijany, idź znajdź ten pierścionek, bo Cię do domu nie wpuszczę
Harry nie zareagował. Stał oparty o ścianę i ledwo kontaktował.
- Ogłuchłeś, powiedziałem idź znajdź ten pierścionek – Louis był mocno wkurzony
Chłopak złapał Harrego za koszulkę i wyrzucił za drzwi.
- Nie wracaj bez pierścionka, skurwysyn z ciebie - wrzeszczał Tomlinson
- Louis skarbie, spokojnie, nic się nie stało – próbowałam go uspokoić
- Nic się nie stało? Ten pierścionek, on wiele dla mnie znaczył i mam nadzieję, że dla ciebie też – powiedział chłopak i usiadł na fotelu. Obok nas na kanapie spał Zayn.
- On też był dla mnie ważny, ale z pierścionkiem, czy bez niego i tak jesteś dla mnie wszystkim – przytuliłam go
- Przepraszam poniosło mnie – chłopak pocałował mnie w policzek
- Już dobrze, chłopaki to twoi przyjaciele, po prostu mieli dzisiaj chwile załamania
- Wiem, ja tuż już ledwo to wszystko wytrzymuję, nie chcę nawet myśleć, co będzie gdy Niall się nie obudzi
- On się obudzi, ja w to wierzę – pocałowałam delikatnie chłopaka – chodź zobaczyć co z Harrym
Wyszliśmy na balkon. Hazza na klęczkach przeczesywał trawę w poszukiwaniu zguby. Naprawdę się przejął. Patrzyliśmy jak się męczy przez pięć minut, potem Louis chciał iść zabrać Harrego do domu, bo ochłonął, ale ten nagle krzyknął :
- Znalazłem, w końcu znalazłem
Styles wrócił do domu. Klęknął i założył mi pierścionek na palec, potem Louis pomógł mu dojść do łóżka. Ja w tym czasie przykryłam Zayna kocem. Razem z Lou byliśmy wykończeni więc szybko położyliśmy się do łóżka.

<<Oczami Liama>>
Kurwa, czemu to na nas spadło takie nieszczęście. Wracam piechotą do domu. Jest północ. Muszę iść do domu, bo Danielle nie pozwoliła mi w takim stanie wsiadać do samochodu. Nie mogę już znieść widoku Nialla na łóżku szpitalnym. W nocy miewam koszmary – jak wszyscy jesteśmy na pogrzebie blondyna. On musi żyć, bo jak nie to ja też będę chciał umrzeć. On był… on jest moim najlepszym przyjacielem. To jemu zawsze się zwierzam, z nim się śmieję. Traktuję go jak brata. On musi żyć. Powoli, bez życia.Wszedłem do domu. Wszyscy spali. Poczłapałem do kuchni, na stole zobaczyłem butelki po wódce. Chłopcy się upili, ale nie mam im tego za złe. Gdybym mógł też bym uciekł w taki sposób od problemów. Napiłem się wody i poszedłem wziąć szybki prysznic. Nie chcę iść spać, nie chcę znowu mieć koszmarów. Wziąłem pierwszą lepszą książkę i zacząłem powoli czytać jej treść. Jednak wykończenie dało górę i po jakimś czasie zasnąłem.

<<Oczami Patience>>
Obudziłam się rano. Nie wyspałam się. W nocy często się budziłam, było mi gorąco i duszno. Loius już wstał. Poszłam się ubrać : http://wd8.photoblog.pl/np4/201109/08/102668487.jpg i zeszłam na dół. Przy stole w kuchni siedzieli już wszyscy. Zayn i Harry popijali kefiry. Gdy Styles mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie :
- Przepraszam Patie, bardzo Cię przepraszam
- Nie ma za co – przytuliłam przyjaciela.
Usiedliśmy przy stole. Liam zrobił dla wszystkim jajecznicę.
- Przyda się nam porządny posiłek – powiedział
Jedliśmy ze smakiem, gdy zadzwonił telefon.
- Teraz ja odbieram, to może ze szpitala – odezwał się Styles
- Dobra, ale wiesz, bierzesz na głośnik – zgodził się Louis
- Słucham? – odebrał Harry
- Witam, z tej strony James Kill, mam dla państwa wiadomość – usłyszeliśmy głos znajomego lekarza
- Czy to coś złego? – wypytywał Harry
- Nie to dobra wiadomość, Niall się budzi, jeszcze nie jest w stanie rozmawiać i się ruszać, ale otwiera już oczy i potrafi sterować mimiką swojej twarzy
- To wspaniała wiadomość – na twarzach nas wszystkich pojawił się uśmiech – już do niego jedziemy.

_________
Hey, hi, hello! No więc tak. 22 za nami. Przepraszamy za błędy :3 Następny dodamy jeśli będzie minimum 15 komentarzy :) Dziękujemy za ponad 11 000 wejść, jesteście niezwykli. Zapraszamy także na nasz drugi blog : *klik* . Jeśli podoba wam się to opowiadanie, to może to nowe też wciągnie?
Nasze twittery to: @Jeullula i @AnaDziula
Moje <@Jellula> gg: 43074841. Jeśli chcecie być informowane właśnie przez gg to podajcie swoje nr C: Pozdrawiamy miśki ;*

piątek, 4 maja 2012

Takie tam.

   Moje kochane miśki <Lia- dla mnie zawsze będziecie kochanymi miśkami xd albo koksami> No, to tak. Jeśli komuś się nudzi to zapraszamy na naszego drugiego bloga :) *klik* Już niedługo postaramy się wstawić tam pierwszy rozdział :3 Co do tego opowadania <<One moment all life>> to mamy wiele różnych pomysłów które postaramy się zrealizować. Bądźcie cierpliwi i 3majcie się ciepło C: Prosimy o komentarze pod prologiem i wasze namiary, abyśmy mogły was informowaćo nowych postach :)

A powracając do tego bloga to... DZIĘKUJEMY WAM  ZA 10 TYS. WEJŚĆ! UWIELBIAMY WAS WSZYSTKICH ;** Kochamy pisać, a wy czytacie to co napiszemy i jesteśmy wam za to niesamowicie wdzięczne ♥

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 21

 Dzień dobry, dzwonię ze szpitala w Winthause.

<<oczami Patience>>
-Niall, mogę?- zapukałam delikatnie w drzwi od pokoju chłopaka
Od dwóch dni Horan chodził smutny, jest cichy, zaczęłam się martwić, bo na ogół był wesoły. Rozumiem, że każdy ma gorsze dni, ale to jest przesada. Katie też nie widziałam ostatnio, nawet nie dzwoniła, nie pisała. To jest podejrzane.
-Tak, jasne.- odpowiedział mi blondyn
- Widzę, że coś jest nie tak. Co się stało? - zapytałam
-Przecież nic mi nie jest.
-Nie kłam w żywe oczy.
- Nie kłamię, nic mi nie jest!
-Wiem, że chodzi o śliczną niebieskooką dziewczynę która ma na imię Katie. Wszyscy zauważyliśmy, że coś jest nie tak. Proszę powiedź o co chodzi, bo i tak, prędzej czy później się dowiem, hah – próbowałam się uśmiechnąć.
-Pat, to nie jest takie proste. Katie wyjeżdża z ciocią do Australii.
-Ale przecież będziesz mógł ją odwiedzać, no i dzwonić do niej, na pewno nie zerwiecie ze sobą kontaktu.
-No tak, ale problem jest inny. Ona chce żebym pojechał nią.
-Jedziesz?- w moich oczach stanęły łzy. Jeśli on wyjedzie, nastąpi koniec One Direction. Zdążyłam przywiązać się do blondyna.
-Nie – po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy – nie mogę tego zrobić chłopakom i fanom, i tobie.
-Ej, nie płacz. Nie kończysz znajomości z Katie.
- Ona kazała mi wybrać, ona albo kariera – powiedział i zaczął ryczeć.
Nie wiem co powiedzieć. Sama nie postąpiłabym tak jak ona. Rozumiem, że go kocha i nie chce stracić, ale stawiać mu warunki? Nie wiem czemu, poczułam do niej dziwną złość. Niall cierpi, a ona zachowała się trochę egoistycznie. Nie mówię, że dla niej to nic nie znaczy, ale to trochę nie fair.
-Pogadam z nią. Dobra? – zapytałam nieśmiało
-Nie, ja to załatwię. Nie przejmuj się. – chłopak się uśmiechnął
- Ej, jedziemy do parku się przejść, zabieracie się z nami? – do pokoju wpadł Styles – oj chyba przeszkodziłem
- Nie nic się nie stał, no i jasne, że jedziemy. Co nie Niall?
- Pewnie – Horan otarł łzy i sztucznie się uśmiechnął
- Dobra, to za 10 min zbiórka na dole – rzucił szybko Harry i zniknął
Uśmiechnęłam się ostatni raz do Nialla i wyszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w to, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i byłam gotowa. Samochód prowadził Harry. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
- Jak tu ładnie – zachwyciła się Quennie
- Chodźmy się przejść – zaproponował Liam
Spacerowaliśmy alejkami i podziwialiśmy przyrodę świetnie się przy tym bawiąc. Po drodze spotkaliśmy dziennikarzy, ale oni zrobili tylko kilka zdjęć i sobie poszli.

<<Oczami Quennie>>
- O huśtawki, kto idzie ze mną? – zapytałam z entuzjazmem
- Ja mogę- powiedział nieśmiało Harry
- Ok, to my będziemy na tej polance obok – uśmiechnęła się Pat
Razem z Hazzą szłam w stronę huśtawek, a reszta usiadła na trawie. Chłopaki zaczęli szukać czterolistnych koniczyn, a Patience stała nad nimi i się śmiała.
- Ja zajmuję tę niebieską – odezwał się Harry
- Ok, to ja biorę, mhm zieloną – uśmiechnęłam się
Usiedliśmy na wybranych przez siebie huśtawkach i zaczęliśmy szaleć. Kręciliśmy się na wszystkie strony. Chwilami myślałam, że huśtawka się urwie i spadnę. Myślałam, że Harry się rozluźnił, ale nagle zahamował gwałtownie i zszedł. Patrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem, a on powiedział tylko:
- To zabawa dla maluchów – i odszedł

<<Oczami Harrego>>
Co ja wyprawiam, przecież nie mam u niej szans. Nie potrzebnie poszedłem się z nią bawić. Trudno, nie cofnę czasu :
- Dość tego leniuchowania, jedziemy do Boba – powiedziałem podchodząc do reszty
Posłuchali mnie i już po chwili staliśmy przed studiem. Z Que pogadam później i ją przeproszę czy coś takiego.
- Witajcie, dzisiaj musicie się postarać, bo już nie długo zaśpiewacie tę waszą piosenkę na żywo. Na specjalnym koncercie – powitał nas Bob
- Ok, nie ma sprawy – powiedział Zayn
- A kiedy to będzie, no ten koncert? – zapytał Liam
- Jeszcze się wahamy co do terminu, później was poinformujemy, a teraz to roboty – zaśmiał się menadżer.
-Dobra, w takim razie musimy dać z siebie wszystko!- krzyknął Louis

<<oczami Quennie>>
Bardzo dobrze bawiłam się z Harrym na placyku, ale on nagle stał się zimny i oschły. Zachciało mi się wtedy płakać. Sama nie wiem czemu. Ja chcę tylko żeby był moim kumplem, nic więcej.

<<oczami Patience>>
Jak dobrze, że próba się już skończyła. Dawno nie dostaliśmy takiego wycisku. Teraz z tego co wiem jedziemy do domu. Chłopaki chcą pływać w basenie i spędzić wieczór w ogrodzie. Tylko ciekawe czy ktoś wyczyścił tę wodę. Jakby co to się przeliczą. Mówi się trudno. Chociaż znając ich, to nawet jak ta woda byłaby czarna to i tak by w niej szaleli.

<<Oczami Louisa>>
-Okej, za 10 minut pod basenem! – krzyknąłem gdy byliśmy już w domu.
Jutro cały dzień wolny, a potem codziennie próby do występu na żywo. Cieszę się, że wystąpimy razem z Pat. Kocham ją i nie mogą sobie wyobrazić, żeby teraz cokolwiek jej się stało. Ale powracając do jutrzejszego dnia. Mam pomysł. Dobry, nawet bardzo. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy Pat się zgodzi. Mam wielką nadzieję, że tak.

<<oczami Zayna>>
Jestem pierwszy w basenie. Mhm, nie chcę sam wchodzić do wody. Ooo, Que już jest.
-Hej Qu! – zawołałem wesoło
-O, hej Zayn! – dziewczyna uśmiechnęła się
-Podobała ci się próba?
-Było niesamowicie, a szczerze mówiąc, do tej pory nie specjalnie was lubiłam. A i masz zajebisty głos.
-Dzięki, no i można powiedzieć, że jedna Directioner więcej?
- No tak, polubiłam was – uśmiechnęłam się
- A  jak tam tatuaż – zapytałem
- Jestem zadowolona, a i dzięki, że byłeś ze mną gdy go robiłam.
- Zawsze do usług.
Nie zauważyliśmy, że przyszedł Harry, za nim Niall i nawet Liam. Brakowało tylko Louisa i Pat, no ale trzeba im to wybaczyć.

<<oczami Quennie>>
-Nie wiem jak wy, ale ja wchodzę do basenu! – krzyknęłam do chłopaków
Zanim zdążyłam skończyć, Zayn popchnął mnie do wody.
-Masz przerąbane, powiedziałam wchodzę, a nie zostaję wrzucona!- wrzasnęłam i zaczęłam go topić.
On nie pozostał mi dłużny. Zaczął topić mnie. Kiedy się wynurzyłam, zobaczyłam że Louis i Pat już są. Wszyscy dookoła nas robili to samo, czyli topili się. Niall, Louis i Harry próbowali zanurzyć Pat, ale ona miała na tyle siły żeby się im wywijać. Liam kręcił to na kamerce. W końcu ja z Zaynen, znudzeni topieniem się zaczęliśmy się chlapać, to nic, że woda zalała cały ogródek. Gdy skończyliśmy poszliśmy razem z Liamem coś zjeść. Tamta czwórka dalej bawiła się w najlepsze.

<<oczami Pat>>
-Ej, spokój. Koniec wojny!- krzyknęłam
-Ok., ale następnym razem cię zanurzymy – powiedział loczek
-Tak, Harry. Niech ci będzie.
-Patience, mam sprawę – Lou kazał mi usiąść na krześle
-Stało się coś Lou?
Harry i Niall dołączyli do Qu, Zayna i Liama siedzących w salonie.
-Nie, tylko chciałem zapytać, czy pojedziesz ze mną jutro na piknik.
-Tak. Chętnie! – uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam chłopaka
-Cieszę się.
Pocałował mnie po czym posłał jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.
- Hej gołąbeczki zamawiamy pizze, bo nikomu  nie chce się gotować, dołączacie? – zapytał Liam który właśnie wszedł do ogrodu.
- Chętnie – powiedział Louis
- Ja też zjem, bo jestem głodna - uśmiechnęłam się – i lepiej zamów ze trzy żeby wszyscy zjedli!
- Hah, Niall powiedział, że sam zje jedną więc zamawiamy cztery – zaśmiał się Payne
Reszta wieczoru upłynęła nam bardzo szybko i w miłej atmosferze. Cały czas myślę o pikniku z Louisem, jestem ciekawa co on wymyśli.
<rano>
- Wstawaj Pat, musimy jechać –  obudził mnie mój chłopak
- Co, jak, gdzie jechać? – zapytałam zdezorientowana
- Na piknik skarbie, ubieraj się szybko, czekam na dole – uśmiechnął się
Zwlekłam się z łóżka i powoli ubrałam. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaka z wielkim piknikowym koszem. Udaliśmy się do drzwi, po drodze pierwszy raz dzisiejszego dnia spojrzałam na zegarek :
- Hahaha, ten zegarek chyba źle chodzi, bo według niego jest po 5 rano – zaśmiałam się
- Dobrze chodzi, jest po 5 – uśmiechnął się szeroko Louis
- Aha, zostawię to bez komentarza - popatrzyłam krzywo na Louisa
Jechaliśmy nieznaną mi drogą, ale nie odzywałam się, bo ufam chłopakowi. Po 3 h jazdy byliśmy na miejscu. Przed nami rozciągały się malownicze łąki pełne kwiatów różnych kolorów.
- Tu jest pięknie – zachwyciłam się
- Cieszę się, że ci się podoba – Tomlinson nachylił się i pocałował mnie delikatnie
Nawet nie zauważyłam kiedy było już po południu, mój chłopak naprawdę się postarał. Przygotował wiele moich ulubionych dań i dopracował każdy szczegół. Zerwałam także wielki bukiet pięknie pachnących tulipanów.
<<Oczami Harrego>>
- Mhm, to jaki film oglądamy ? - zapytałem
- Ja mam ochotę na kino akcji – odezwał się Liam
- Mi to też pasuje – uśmiechnęła się Que
- Ok, wybiorę coś - odrzekłem
Włączyłem film, a Niall przyniósł popcorn, cole i żelki. Od kilku dni jest jakiś zmartwiony, próbuje to ukrywać, ale to i tak widać. Gdy film zaczął nas nudzić zaczęliśmy rzucać sobie popcorn i żelki go ust. Hah, tylko Zayn zakrztusił się jednym, ale nic się nie stało. Nagle Niall dostał sms-a, a po przeczytaniu go zerwał się i wybiegł z domu. Ja i pozostali byliśmy całkiem zaskoczeni.

<<Oczami Nialla>>
Oglądałem film, gdy dostałem sms-a od Katie. Na początku ucieszyłem się ale gdy go przeczytałem mina mi zrzedła. Brzmiał tak : ,, Niall kocham Cię, jesteś dla mnie wszystkim, ale wyprowadzam się dzisiaj do Australii, samolot odlatuje o 18.00 z lotniska głównego. Jesteś wspaniały, szczęścia’’. Mam pół godziny do odlotu, muszę się spieszyć. Cholera do tego zaczyna padać. Biegnę przez park, na skróty. Muszę biec. Muszę. Droga, nie będę się fatygować to przejścia dla pieszych. Nic nie jedzie. Przechodzę. Nagle poczułem niesamowity ból w nodze. Potem widziałem tylko ciemność.

<<Oczami Liama>>
- Ej, uspokój się Que, już ci nie będę zabierać żelków – brzuch mnie boli od śmiechu. Dziewczyna siedzi na mnie okrakiem i mnie łaskocze.
- Ok, ale jeśli by cię coś podkusiło, to się strzeż
Po domu rozległ się odgłos telefonu stacjonarnego.
- Odbiorę – powiedziałem i podniosłem słuchawkę – słucham
- Dzień dobry, dzwonię ze szpitala w Winthause – usłyszałem głos starszej kobiety
- Ze szpitala, co się stało? – zapytałem nerwowo
- Co szpital? – zawołał Zayn
- Daj mi słuchawkę – rzucił się do telefonu Harry
- Pan Niall Horan miał poważny wypadek, leży na oddziale intensywnej terapii
- Co?! Jak on się czuje –wypytywałem
- Jego stan jest na razie stabilny, ale to ta noc zadecyduje czy wyjdzie z tego
- Już jedziemy, do widzenia
- Do widzenia, jedźcie spokojnie
- Kurwa powiedz co się stało – wypytywał Styles
- Nialler miał wypadek – wyjaśniłem
- Wypadek do cholery? Co z nim? – Que także była roztrzęsiona
- Jedziemy do szpitala, zbierajcie się – zarządziłem
<<Oczami Patience>>
To był wspaniały dzień. Szkoda, że już wracamy, ale zaczęło padać.
- Dziękuję Louis, kocham Cię – powiedziałam
- Ja Ciebie też – odpowiedział chłopak
- Ciekawe co robi reszta
- Ymm, zastanówmy się, opcja pierwsza jedzą popcorn i oglądają film,  opcja druga oglądają film i jedzą popcorn – śmiał się chłopak
- Ok, chodźmy się przekonać – powiedziałam i weszłam do domu. Jednak zaskoczyło mnie co tam zastałam. Wszyscy byli zdenerwowali i biegali po całym domu.
- Co się dzieje? – zapytałam jednak nie dostałam odpowiedzi
- Co się do cholery dzieje? – krzyknęłam
- Niall miał wypadek – odpowiedziała mi Que
- Co? Jedziemy do szpitala – odezwał się Louis – ja prowadzę, bo wy jesteście w nie najlepszym stanie
- Dobrze, leży w Winthause – zgodził się Liam
Wsiedliśmy do samochodu. Po krótkim czasie byliśmy w szpitalu.
- Przepraszam, gdzie leży Niall Horan? – zapytałam
- W Sali 27, ale nie możecie do niego wejść, poczekajcie na korytarzu na lekarza – wyjaśniła pielęgniarka i wskazała ręką stronę, w którą mamy się udać
Poszliśmy we wskazanym kierunku i usiedliśmy na krzesłach.
- Cholera ,czemu to tak długo trwa? – wrzasnął Harry i kopnął krzesło
- Spokojnie stary – rzekła cicho Quennie i przytuliła chłopaka
Na korytarzu pojawił się lekarz.
- Co z nim? – zapytał szybko Zayn
- Na razie nie ma jeszcze nic pewnego. Jutro rano okaże się, czy ten wypadek pozostawi ślad na jego zdrowiu. Jesteśmy także zaniepokojeni jego nogą, bo ma głęboki złamanie, ale wszystko się jeszcze okaże. Możecie wejść do niego, ale będzie lepiej, jeśli wejdziecie po 2, 3 osoby – wyjaśnił mężczyzna
- Dobrze, a co się właściwie stało? – zapytała Quennie
- Nialla potrącił samochód, gdy ocknie się ze śpiączki, przyjdzie do niego policja, aby zeznawał. Podobn te dwie dziewczyny które go potrąciły miały nielegalne prawo jazdy i samochód. Muszę iść do innych pacjentów. Bądźcie dobrej myśli.
- Do widzenia – odezwał się Louis
- Mogę wejść pierwszy ? – zapytał Liam
- Wejdę z tobą – powiedział Zayn i delikatnie otworzył drzwi. Siedzieli przy chłopaku 10 minut, potem do Sali wkroczyli Harry i Quennie, a na końcu ja z Louisem.
Postanowiliśmy siedzieć przy blondasku całą noc. Jestem ciekawa gdzie biegł Niall, pomimo, że Katie nie odzywała się przez jakiś czas, to powinna wiedzieć co się stało. Napiszę do niej. I od razu napiszę o tym na tt żeby nie było zbędnych plotek.

<<Oczami Katie>>
Niall nie przyjdzie, mogłam się tego spodziewać. Siedzę już w samolocie z ciocią, lecę do Australii, ale ciężko mi bez Nialla.Ooo, dostałam sms od...Patience. "Nialla potrącił samochód, leży w Winthause. Sala 27. Rób co chcesz.’’ Ja go kocham, muszę wiedzieć co z nim. Wstałam z miejsca, wzięłam tylko plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami.
- Niech pani siada na miejsce, zaraz odlatujemy – powiedział stewardesa
- Niech mnie pani puści!- krzyknęłam i biegłam w kierunku drzwi
- Co pani robi? Niech pani wróci na miejsce – upomniała mnie kierowniczka
- Ja muszę wyjść, mój chłopak miał wypadek – krzyknęłam przez łzy
Stewardesa próbowała mnie zatrzymać, ale ustąpiła po chwili i otworzyła mi drzwi.Na szczęście schody jeszcze były, inaczej musiałabym skakać. Wyskoczyłam na pas startowy i zaczęłam biec w stronę postoju taksówek. Wepchnęłam się przed starszą panią i już siedziałam w aucie.
- Do szpitala w Winthause. I to szybko! – powiedziałam do kierowcy
- Dobrze, i niech się pani uspokoi. Wszystko będzie dobrze – uśmiechnął się nieśmiało starszy mężczyzna
Wzięłam kilka głębokich oddechów i zamknęłam oczy.

<< Oczami Zayna>>
Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Harry, Quennie, Liam i Patience już śpią na krzesłach. Louis gra na komórce, dla uspokojenia, a ja patrzę się w sufit.
- Może pojedźmy do domu, wrócimy z samego rana – zaproponowałem
- Dobry pomysł i tak tu nic nie zdziałamy. Wyspani będziemy lepiej myśleć - zgodził się Tomlinson
Obudziliśmy resztę. Trochę protestowali, ale  ostatecznie się zgodzili.

<<Oczami Katie>>
Jestem pod szpitalem. Która to była sala…  a tak 27, biegiem ruszyłam w jej kierunku. Nagle się zatrzymałam, bo na korytarzu ujrzałam resztę zespołu One Direction i dziewczyny. Schowałam się za kolumną, bo na razie nie chcę ich spotkać. Na pewno uważają, że zostawiłam Nialla. Na moje szczęście już wychodzą. Weszłam do Sali. Mój skarb, leży podłączony do tysiąca rurek, jest blady jak ściana. I to przeze mnie. Dopiero teraz do mnie dotarło, że on biegł do mnie. Do mnie, na lotnisko. Do oczu znów zaczęły cisnąć mi się łzy. Uścisnęłam i ucałowałam jego dłoń. Za bardzo go krzywdzę, lepiej będzie gdy… Gdy odejdę. Położyłam głowę koło głowy chłopaka i zamknęłam oczy. Obudziłam się o 5 rano. Muszę już iść. Ale zrobię coś jeszcze.
- Przepraszam bardzo, mam do pani prośbę – uśmiechnęłam się ciepło do pielęgniarki, którą spotkałam na korytarzu
- W czym mogę służyć? – kobieta odwzajemniła uśmiech
- Mhm, to trochę nietypowa prośba, czy mogła by pani przekazać panu Horanowi, gdy się obudzi i będzie sam?
- Dobrze co mam mu powiedzieć?
- Że była u niego Katie i że prosi o kontakt.
- Oczywiście, jeśli się obudzi i będzie sam to mu przekażę. A teraz niech się pani prześpi w domu. Wygląda pani na wykończoną
- Dobrze, właśnie wychodziła,. Do widzenia i dziękuje.
- Do widzenia – kobiet uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę. Zabrałam plecak, ostatni raz ucałowałam Nialla i wyszłam. Muszę uspokoić ciocię, bo na pewno strasznie się martwi, że nie leciałam z nią w samolocie.
- Cześć ciociu – starałam się mieć wesoły głos
- Kochanie, gdzie jesteś, co się stało? – usłyszałam zatroskany głos cioci
- Wszystko dobrze, kupię sobie bilet na wieczór i do ciebie dołączę
- Dobrze, czekam na ciebie
- I  nie martw się o mnie, jest ok.
- Trzymaj się mocno skarbie, do zobaczenia
- Do zobaczenia – powiedziałam i rozłączyłam się
Zamówiłam przez telefon bilet. Poszłam do kawiarni, usiadłam przy stoliku, do lotu zostały mi 3 godziny. Zjem coś bo trochę zgłodniałam.

<<Oczami Liama>>
- Jest po 6, jedziemy do szpitala, może już się czegoś dowiemy.
- Ok, poczekaj  tylko coś zjedzmy bo jestem strasznie głodny – powiedział Louis
Zjedliśmy każdy po kanapce i pojechaliśmy do szpitala. Niall nadal jest w śpiączce, strasznie się o niego martwię, mam nadzieję, że się z tego wyliże.
- O, doktorze czy już coś wiadomo? – zapytała Patience lekarza
- Można tak powiedzieć, jego puls i oddech się wyrównały, więc mogliśmy  odłączyć jeden aparat, ale nadal jest w śpiączce. Nie wiemy kiedy się obudzi. Co do jego nogi, to nie wdarło się zakażenie, ale będzie musiał przejść rehabilitację zanim wróci do pełni sił.
- To i tak dobrze – powiedziałem
- I jeszcze jedno, gdy się obudzi, nie wiemy co i ile będzie pamiętał, więc nie rozczarujcie się. Ale nadzieja zawsze pomaga – lekarz uśmiechnął się
- Proszę informować  nas o zmianach – odezwał się Harry
- To zrozumiałe, przyjdę za godzinę, sprawdzić co z nim.
- Do zobaczenia

________
Przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy, ale weekend to weekend xd hahaha, no to tak. Taki mały dramacik zrobiłyśmy, żeby nie było za słodko. 22 dodamy jak najszybciej :) dziękujemy za wszystkie komentarze :D NO I DZIĘKUJEMY WAM MIŚKI ZA 10 000 WEJŚĆ!  Zapraszamy na naszego nowego bloga ^^ *klik*    Pozdrawiamy ;** Buziaki :3

Nasze twittery: @Jellula i @AnaDziula :)