czwartek, 20 września 2012

WAŻNE !!!

Siemka ludzie, 
uroczyście ogłaszamy, że blog zostaje zawieszony, przez brak czasu, w szkole dużo zadają, są różne konkursy przedmiotowe i w ogóle.
Ale jest dobra wiadomość -
WRÓCIMY
 i będziemy kontynuować bloga. Nie wiemy kiedy to się dokładnie stanie, ale bądźcie cierpliwi. Dziękujemy wszystkim którzy czytają nasze opowiadanie, to dla nas dużo znaczy. Miło było wchodzić tu i patrzeć jak ilość wejść rośnie i pojawia się kilka komentarzy. 
JESZCZE RAZ DZIĘKUJEMY I DO ZOBACZENIA ! 
Buziaczki dla wszystkich. 

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 28

'Przede mną wyrósł jak z pod ziemi Dar.'

<<oczami Patience>>
Niemożliwe staje się możliwe. Powinnam się cieszyć, w końcu moja matka żyje, właściwie żyje? W takim razie czemu nie dała żadnego znaku życia? Czemu się nie pojawiła? To jest jak ruchome piaski. Z każdym krokiem wpadasz bardziej. Co mam myśleć o tym wszystkim? Udać, że to tylko pieprzony sen i wrócić szczęśliwa do domu jak gdyby nigdy nic? Nie. Muszę to wszystko przemyśleć. Park, to jedno z tym miejsc gdzie w nocy możesz się wyciszyć, siadając na spróchniałej ławeczce przy lodziarni. Delikatne światło migającej latarni, dodaje magii temu miejscu. Czujesz się jak we własnym świecie.
- Witaj Pat…- znikąd pojawił się głos Darena
- Cześć Daren- poczułam wewnętrzny strach, jednak nie dałam tego po sobie poznać.
Ukradkiem starłam łzy, i opanowałam się. Szukałam go w półmroku.
- Jestem tutaj- wyłonił się zza drzewa- miałem nadzieję że cię spotkam. Samą.
Ostatnie słowo zaakcentował, tak mocno, że przebiegł mnie dreszcz. Zaczęłam się bać, nadal tego nie pokazując. Wstałam i zaczęłam iść w stronę ścieżki. Przede mną wyrósł jak z pod ziemi Dar.
- Zapłacisz mi za to, że zostawiłaś mnie dla tego dupka. Specjalnie zapłaciłem Sancie, a ty po prostu do niego wróciłaś. ZOSTAWIŁAŚ mnie. Jakbym był nic nie wartą szmatą,
Przełknęłam ślinę i zaczęłam cofać się w tył. Chłopak niebezpiecznie szybko zbliżał się w moją stronę.
- A do tego ta suka. Była o krok od powiedzenia ci wszystkiego. Nie wiesz o mnie nic. Nie znasz mojej przyszłości. Nikt jej nie zna.
Bałam się, cholernie się bałam.
- Tym razem, to ja się tobą zabawię. Tak jak ty bawiłaś się ze mną przez cały ten czas.
To był mój koniec. Uderzyłam plecami o ścianę lodziarni.
- Przygotuj się na swoją ostatnią noc słonko. To ja wygrywam. Nie ty.
Chłopak uderzył mnie w twarz, próbowałam mu się wyrwać, jednak na próżno. Przywaliłam sobie głową o ścianę, na chwilę mnie to zdezorientowało. To dało przewagę Darenowi. Przewrócił mnie i zaczął zdzierać ze mnie ubranie. Nie mogłam nic zrobić. Jedyną opcją był krzyk. Zaczęłam krzyczeć, ale nikt nie reagował. Krzyknęłam całą swoją siłą, po czym chłopak dał mi w twarz i zatkał usta ręką. W oddali usłyszałam szczekanie psa. Chłopak odwrócił się w stronę z której dobiegał hałas. Wykorzystałam chwilę nieuwagi i zaczęłam uciekać. Biegłam przed siebie. Do lasu. Powoli traciłam siły, ale nie dawałam za wygraną. Płakałam, bałam się, byłam zdenerwowana. Długo błąkałam się po lesie, aż natrafiłam na jakąś ścieżkę. Poszłam nią bo chciałam sprawdzić czy dokądś prowadzi. Przed moimi oczami ukazała się stara chatka. Nie była to żadna bezpieczna opcja, ale to lepsze niż błąkanie się po lesie. Otworzyłam drewniane drzwi, powoli wchodząc do budynku. W kącie ktoś stał. W tym momencie, moje serce na chwile stanęło…

<<oczami Quennie>>
- Musimy ją znaleźć!- Louis krzyczał to od jakichś 15 minut. Miał łzy w oczach, martwił się, kochał ją, a jej nie było. Nigdzie. Siedziałam z nim na kanapie i pocieszałam go, chłopaki wróciły z obchodu miasta, bez żadnych dobrych wiadomości.. Louisa ogarnęła panika. Chciał zniszczyć wszystko, potem płakał, a teraz depresyjnie krzyczał. Chłopaki siedzieli w kuchni i rozmawiali o tym, co mogło stać się Pat.
Zostawiłam Louisa samego i poszłam do reszty.
- Macie pomysły, co mogło się z nią stać?
Od kilku minut w głowie miałam tylko jedno.
- Chłopaki… ja chyba wiem co mogło jej się stać. Myślę, że to Daren jej coś zrobił. Czasem dostawała od niego puste sms-y a i w ogóle on mi zawsze wydawał mi się podejrzany.
- Chyba nie myślisz, że…- Liam nie dokończył. Nie musiał, wszyscy wiedzieli o co mu chodziło.
- Myślę, i to cholernie straszne- zaczęłam płakać, a Harry mnie przytulił.
- Nie martw się, znajdziemy ją. Będziemy szukać całą noc ale znajdziemy.

<<oczami Patience>>
Z kąta wyłoniła się staruszka z bujnymi siwymi włosami. Jej zdziwienie było ogromne.
- Ja..przepraszam, po prostu zabłądziłam…- odezwałam się ciężko dysząc
- Nic się nie stało skarbie, wyglądasz na przerażoną- odezwała się krągła kobieta- Jeśli chcesz, mogę zaoferować ci nocleg, jest kilka wolnych pokoi.
Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę staruszki. Byłam na tyle przerażona, że nie obchodziło mnie z kim rozmawiam, ważne że to nie Daren.. Starsza pani przedstawiła mi się jako Rose. Opowiedziała mi, że kiedyś miała tutaj ośrodek wypoczynkowy, ale kiedy powstały te wszystkie hotele w mieście, ona powoli bankrutowała, i zrezygnowała z prowadzenia tego miejsca. Przebudowała budynek i powstał z niego dom. Czasami jej dzieci, przyjeżdżają do niego z wnukami, ale zdarza się to rzadko, dlatego ma chmarę kotów i klika zwierząt gospodarczych. Zaprowadziła mnie do małego przytulnego pokoiku z dużym oknem.
- Rozgość się, a ja zawołam Cię na ciepłą herbatę.
- Dziękuję – wymusiłam uśmiech
- Łazienka jest na końcu korytarza – dodała jeszcze staruszka i zeszła do kuchni.
Udałam się do łazienki, omyłam moją twarz, która była cała w kurzu i zauważyłam, że na lewym policzku, od uderzenia Darena został czerwony ślad. Usłyszałam wołanie starszej pani i zeszłam na ciepły napój.
- Zrobiłam Ci jeszcze kanapki. Smacznego – Rose postawiła przede mną talerzyk z kolacją.
- Dziękuję, jest pani bardzo miła.
- Każdy człowiek powinien taki być – staruszka uśmiechnęła się – mieszkasz w Londynie?
- Tak, tylko w ciemności trudno mi było znaleźć drogę powrotną.
- A co się stało, że uciekałaś do lasu?
- Nic poważnego – nie chcę rozmawiać o tym co się stało. Sama jeszcze się z tym nie oswoiłam.
- Jeśli nie chcesz mówić to nie musisz, tylko lepiej bym Ci pomogła gdybym wiedziała.
- Zaatakował mnie mój stary kolega... ja się już położę, dobrze?
- Dobranoc – ostatni raz spojrzałam na Rose i udałam się do swojego tymczasowego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam cicho łkać w poduszkę.

<<Oczami Louisa>>
Jak ja się o nią strasznie boję. Tak bardzo kocham Pat, że nawet nie myślę o jej stracie. Co się mogła stać, czy ją jeszcze zobaczę? Odchodzę od zmysł z obawy o nią.
 Nagle rozległ się odgłos mojej komórki. Podskoczyłem. Czy to Patience? Obcy numer, ale przecież mogła jej się rozładować komórka.
- Słucham? – powiedziałem drżącym głosem
- Dobry wieczór – usłyszałem głos starszej pani.
 - Dobry wieczór - odpowiedziałem zawiedziony.
- Nazywam się Rose Brown i mieszkam w lesie. Znalazłam pana numer w komórce Patience i dzwonię…
- Pat? Widziała ją pani? – na imię moje dziewczyny natychmiast się ożywiłem.
- Tak, zatrzymała się u mnie w domku. Jest bezpieczna.
- Nawet nie wiem pani jak się cieszę. Zaraz po nią przyjadę.
- Nie. Niech pan to zrobi rano, ona teraz odpoczywa.
- No… No dobrze. Dziękuję, że się nią pani zaopiekowała.
- Nie dziękuj. Przyjedź jutro o 13, dobrze? Zadzwoń, to wytłumaczę ci jak do mnie dojechać.
- Dobrze. Kamień spadł mi z serca.
- Przestań się już martwić, bo wszystko się ułożyło. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – rozłączyłem się i pobiegłem powiedzieć reszcie wspaniałą nowinę. Patience jest bezpieczna.
___________________

 Siemka ludzie :) Na wstępie, przepraszamy za tak wolne dodawanie rozdziałów, ale czasem po prostu nie mamy czasu na napisanie czegokolwiek. Dziekujemy za te wszystkie komentarze i wejścia, to fajne uczucie kiedy wchodzisz i widzisz, że ktoś docenia to co robisz : 3 Nie wiem kiedy dodamy następny rozdziął, ale postaramy się jak najszybciej. Jak tam w szkole?
+ ask. fm na którym możecie zadawać pytania: *klik*
+ nasze drugie opowiadania : *klik*

  

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 27

No troszeczkę, ale balony wodne mogą wypalić.

<<oczami Patience>>
Obudziły mnie promienie słońa, wpadające przez okno. Przeciągnęłam się i zobaczyłam uśmiech Tomlinsona. Był taki uroczy, że wyleciała ze mnie cała złość. Wtuliłam się w niego mocniej.
- Dobrze się spało?- zapytał mnie chłopak.
- Jak zawsze z tobą- odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Kocham cię.
- Ja też cię kocham, chodź, zrobimy śniadanie.
Wstałam, jeszcze raz się przeciągnęłam, Szybko ogarnęłam się w swoim pokoju. Zeszłam na dół i zaczęłam robić jajka sadzone. Louis rozkładał talerze na stole. Podszedł do mnie, objął i szepnął:
- Brakowało mi twojego uśmiechu.
Potem wrócił do stolika i rozkładał szklanki i sztućce. Ja usmażyłam
jeszcze bekon i zaniosłam go na stół. Pokroiłam chleb, pomidory, ogórki i inne duperele. Położyłam jeszcze przyprawy i otworzyłam okno. Lou zrobił sok i dostawił na stolik.
- Budzimy?- zapytał
- No jasne- odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Mhm, włączenie alarmu przeciwpożarowego jest za głupie, co nie?
- No troszeczkę, ale balony wodne mogą wypalić.
- Dobra - Louis zaśmiał się chytrze - idę ich poszukać.
Po chwili chłopak wrócił z kolorowymi balonikami w ręce. Napełniliśmy je zimną wodą.
- Ok, czyli zaczynamy od końca korytarza, wypełniamy misję, a potem szybko wracamy do miejsca zbiórki- Louis wziął sobie budzenie do serca.
- Tak jest, panie kapitanie.
Podzieliliśmy się balonami i rozpoczęliśmy zadanie. Wszyscy krzyczeli i próbowali nas gonić, ale udało nam się wrócić do kuchni.
- No już, nie fochajcie się, bo zrobiliśmy śniadanie.
- Macie zryte banie - powiedział Zayn.
- Miło nam - Louis obiął mnie w tali i pocałował w policzek.
Wszyscy usiedliśmy przy stole.

<<oczami Nialla>>
Zjadłem śniadanie i poszedłem do pokoju. Myślałem nad dzisiejszym wywiadem. Mój telefon wydał krótki dźwięk. Z ciekawością spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem wiadomość. Całkowicie mnie zamurowało. Z ciekawością otwarłem smsa, a po przeczytaniu go, prawie zsikałem się ze szczęścia. Bowiem Katien napisała, że z jej ciocią już dobrze i wraca do Londynu. To była najlepsza rzecz jaka spotkała mnie w ciągu ostatnich dni.

<<oczami Patience>>
- Kiedy ten wywiad macie?- zapytałam
- Za godzinę musimy się zbierać- odpowiedział mi Liam
Oglądaliśmy nudny teleturniej, w którym uczestniczy wyglądali na ujaranych. Można to była nazwać komedią, nie teleturniejem. Harry z Qu, siedzieli w pokoju Stylesa, co jakiś czas słychać było ich śmiechy. Ta dwójka mogła zaliczać się do jednych,  z najpiękniejszych par.

<<oczami Nialla>>
Gadałem przez telefon z Katie, jakieś pół godziny. Ustaliliśmy, że na razie nikomu nie będziemy o tym mówić. To ma być niespodzianka.
- Horan, zbieraj się, bo już jedziemy - usłyszałem krzyk Liama.
- Już idę - powiedziałem i i zszedłem na dół.
- No to powodzenia chłopaki - Que pocałowała Harrego.
- Do zobaczenia - pożegnaliśmy się i wyszliśmy do samochodu.

<<Oczami Quennie>>
- No w końcu się ich pozbyłyśmy - zaśmiałam się
- Ooo tak, szkoda, że tylko na 3 godziny - Pat też się uśmiechnęła - Chciałam ci podziękować za tego sms wczoraj. Napędził mi stracha, ale pogodziliśmy się z Louisem. Dziękuję.
-Nie ma za co, kochana. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Przytuliłyśmy się.
-Co będziemy robić? - zapytałam
- Mam ochotę na coś słotkiego - moja przyjaciółka rozmarzyła się.
- Może coś upieczemy, ostatnio chyba widziałam jakiś przepis na murzynka, może być?
- Jasne, że tak.
Bez problemu znalazłam dobry przepis, a na szczęście znalazły się też wszystkie składniki. Postępowałyśmy według instrukcji i wyszła nam całkiem apetycznie wyglądającą masa. Wlałyśmy ją w formę i wstawiłyśmy do piekarnika.
- Mhm, pięknie pachnie - powiedziałam
- O tak i mam nadzieję, że tak też będzie smakować.

<<Oczami Patience>>
- Wątpisz w nasze umiejętności? - zapytała z uśmiechem Quennie.
- Nieeee. No coś ty.
Zaczęłyśmy się śmiać. Nagle usłyszałam dźwięk wiadomości na moim telefonie. Wstałam z krzesła, aby go dosięgnać z kredensu. Na wyświetlaczu było zdjęcie Darena.
Otworzyłam wiadomość, ale była  pusta.
- Pewnie się pomylił - pomyślałam
- Kto tam Ci przysyła słodkie sms'eski - Quennie zachichotała.
- A to pomyłka. Opowiadaj jak tam u ciebie z Harrym, bo ja widzę, że świetnie.
Rozmawiałyśmy jakbyśmy nie widziały się przez lata. Przerwałyśmy tylko żeby wyjąć ciasto z piekarnika. Niedługo potem wróciły nasze gwiazdy.
- Co tak ładnie pachnie? - zawołał od progu Nialler.
- Niespodzianka - krzyknęłyśmy razem - upiekłyśmy murzynka.
- Czy ja wam już mówiłem, że Was kocham - Horan posłał nam wielki uśmiech.
- Nie, nie mówiłeś. - zaśmiała się Que
- No to teraz mówię - powiedział chłopak już z kawałkiem ciasta w dłoni.
- Zostawcie dla mnie trochę, bo wychodzę z Danielle.
- Ok, i jak będziesz wracał to wypożyczyć jakiś film, to obejrzymy wspólnie wieczorem - odezwałam się.
- Spoko, to ja lecę, pa.
Pomachałam Liamowi na pożegnianie, po czym wróciłam do kuchni. Tak jak myślałam ubyło już połowę ciasta. Kochane łakomczuchy. Odkroiłam kawałek dla Payna i włożyłam do plastikowego pojemnika. Schowałam opakowanie w szafce, z nadzieją, że tu nie znajdą.
- Mhmh, jest ładna pogoda, więc... mhmh... my idziemy z Quennie na spacer. Mhmh... wrócimy wieczorem na film - powiedział Harry, co chwilę wkładając sobię nowy kawałek ciasta do ust.
- Ja idę do pokoju pogadać z kumplem. Bo już się z nim umówiłem na skypie - oznajmił Zayn i skierował się w stronę schodów - a i ten murzynek jest pyszny. Dzięki.
- To my dziękujemy - uśmiechnęłam się.
- Ja też z kimś chcę pogadać - Niall również wstał od słołu - ale ciasto biorę na górę.
- Nie ma mowy, zjadłeś już z 6 kawałków - zaśmiał się Louis.
- 6 kawałków to dla mnie przekąska - Horan zrobił obrażoną mine i zniknął na schodach.
- A my co będziemy robić? - Tomlinson obią mnie od tyłu. - Ja mam zamiar poczytać książkę, nie wiem jak ty - uśmiechnęłam się i cmoknęłam zaskoczonego szatyna.
<<Oczami Harrego>>
-To gdzie idziemy? - zapytała Quennie zakładając buty.
- Sam nie wiem, ty wybierz jakieś miejsce, ja się dostosuję.
- Chodźmy nad jakąś rzekę czy jezioro.
- Znam takie jedno miejsce.
Chwyciliśmy się za ręce i poszliśmy przed siebie.
Na szczęście nad jeziorem nie było wielu ludzi, usiedliśmy na trawie i zachwycaliśmy się swoją obecnością.

<<oczami Patience>>
- Jaki film wybrałeś Liam?- zapytałam chłopaka, która jadł już swoją porcję placka
- Mamma mia- powiedział z pełnymi ustami- położyłem na stoliku.
Reszta zaczęła szykować jedzenie i picie, a ja poszłam włączyć film. Szykuje się niezła komedia. Chłopaki przy musicalach szaleją i zaczynają śpiewać, że czasem nie da się tego wytrzymać.

<<oczami Louisa>>
Siedziałem sobie spokojnie, kiedy nagle Harry zaczął rzucać we mnie popcornem Nie mogłem pozostać dłużny i po chwili zacząłem robić to samo w jego stronę.
Pech chciał, że zamiast w niego trafiłem w Zayna. Zayn zaczął rzucać we mnie i Harrego swoimi żelkami, a Niall próbował łapać je w powietrzu. Liam, w ogóle nie zajęty oglądaniem pisał sms, jak mniemam do Danielle i zdziwił się, kiedy w jego stronę poleciały orzeszki w karmelu. Jego mina była mistrzowska. Orzeszkami w karmelu rzucały Pat i Qu, jak zwykle Horan je łapał. Po tej krótkiej zabawie, salon wyglądał jak miejsce 'jedzeniowej' wojny, która zresztą się odbyła. Ale czy ktoś powiedział, że ta bitwa nie była wspaniała?

<<oczami Patience>>
Zamiast skupić się na filmie, wszyscy rzucaliśmy jedzeniem, które Niall zbierał. Zabawa była epicka. Nagle usłyszałam piosenkę, którą mam ustawioną na dzwonek. Zobaczyłam zdjęcie taty, odebrałam, ale w tej dziczy jest nic nie słychać. Poszłam do kuchni.
- Cześć tato, jak tam? – zapytałam.
- Yyyyy… Co? A Cześ Pat. Bo wiesz ja się yyyy… czegoś dowiedziałem – tata jest nieobecny, ciągle się jąka, czuję, że nie ma dobrych wiadomości.
- Spokojnie, o co chodzi?
- Bo wiesz Pat, to jest szokujące i… nie wiem … jak to powiedzieć.
- Powiedz jak najprościej.
- Kurde Patience. Grób twojej matki jest pusty. Ona… chyba żyje.
- Coooooooooo? – powiedziałam, ale nie czekałam na to co odpowie tata, przebiegłam [rzez salon, w którym reszta bardzo dobrze się bawiła, szybko złapałam w rękę bejspolówkę Zayna i moje buty i uciekłam z domu trzaskając drzwiami. W oczach ciężkie łzy, a w głowie tysiące niepoukładanych, dziwnych i obcych myśli.
---------------------------
Hej, hej, hej :) i jak się podoba? przepraszamy za takie żółwie tępo w dodawaniu : 3 liczymy, że pod tym rozdziałem pojawi się 15 komentarzy ^^
+ ask. fm na którym możecie pytać o wszystko =*klik*  i *klik*  .
++ nasze twittery: @Jellula@AnaDziula 
+++ Nasz drugi blog, jak na razie tylko z prologiem: **klik**
++++Oto lista osób, które informujemy, jeśli chcesz do niej dołączyć, to napisz swoją nazwę w komentarzu :)
@One_Kamila
@ToTheCaroline
@Agathaaax3
@marcelinadrobot
@I_LoveZayn_1D
@daariia21
@amazaynxoxo
@97_CrazyGirl
@Dariiaofficial 

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 26

 'Właściwej chwili nie trzeba wyczekiwać, trzeba ją samemu stworzyć.'

<<oczami Patience>>
- Co się stało ? Ktoś ranny?!
Wpadłam do domu i krzyknęłam. Nikt się nie odezwał, a to tutaj dosyć nietypowe.
- Halo! Jest tu ktoś? Czy macie zamiar wyskoczyć z kamerą i krzyknąć mamy cię?- wykrzyczałam ze złością.
- Patien, uspokój się. Nic się nie stało, nikt nie wybiegnie z kamerą. Przepraszam. – z nikąd odezwał się Louis.
- Za co? Za to, że zepsułeś mi kolejny wieczór? Dziękuję bardzo - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Pat…- chłopak zaczął się do mnie zbliżać
- Daj mi spokój. To nie ja popełniłam tak ogromny błąd. To ty, a nawet jeśli każdemu się zdarza, ty wkopałeś się jeszcze bardziej. – wykrzykiwałam mu to w twarz płacząc- nie przyjmuję twoich pojebanych i nic nie znaczących przeprosin. Znaczą dla mnie tyle, ile ty w tym momencie. Sam dopowiedz sobie resztę.
Wybiegłam płacząc, zostawiłam tam chłopaka, którego jeszcze kilka dni temu gotowa byłam nazwać jedynym.

<<oczami Louisa>>
Powoli zsunąłem się po ścianie, zdając sobie sprawę, jakim dupkiem jestem w oczach Patience. W oczach, tej którą kocham nad życie. Dlaczego, dlaczego musiałem być taki głupi. Co ja odpierdalam. Nigdy nie czułem czegoś takiego, to ją kocham, kochałem i będę kochać. Nic i nikt tego nie zmieni. Nigdy nie przestanę.

<<oczami Patience>>
Ciekawe, czy życie zawsze musi być takie trudne. Jeden czyn, może posądzić o wszystkim. Nie przestałam kochać Louisa. Nie wierzę, że kiedykolwiek mogłabym przestać go kochać. Niestety, zranił mnie. Złość nie mija, pogłębia się. Nie będę potrafiła nienawidzić go, ale będę umiała ignorować jego istnienie.

<<oczami Louisa>>
Powoli spróbuję to naprawić. Znowu odbudować to co było między nami. I co najważniejsze, wzmocnić to.
- Witajcie kochani. Właściwie jestem tutaj żeby coś wyjaśnić- odezwałem się do fanów, którzy już zagościli na moim twitcamie- kocham Patience. Incydent, o którym wiecie, to był tylko efekt mojej głupoty. Byłem pijany, nie pamiętam prawie niczego z tamtego wieczoru. Nie wiem dlaczego Santa to zrobiła. Ja po prostu uważam się za kompletnego dupka. Nie powinienem był zrobić tego, co zrobiłem. Alkohol namieszał mi w głowie. Pat, jeśli to oglądasz, to wiedź, że cię kocham. KOCHAM CIĘ JABŁECZNIKU. Nigdy nie przestałem i nie zamierzam.
Nie wytrzymałem i zacząłem płakać. To było zbyt trudne.
- Jeśli ktoś jeszcze mnie nienawidzi, to mu się nie dziwię, jestem totalnych dupkiem.- po moim policzku spłynęło kilka łez- tyle miałem do powiedzenia. Nawet jeśli to nie miało żadnego sensu, dziękuję za uwagę. Do zobaczenia.
Wyłączyłem okienko z twitcamem, łudząc się, że Pat to zobaczyła. Myliłem się. I byłem tego w pełni świadomy. Gdyby Pat siedziała w sieci, słyszałbym muzykę. Zawsze słuchała muzyki kiedy się dołowała, nigdy na słuchawkach, zawsze głośno.

<<oczami Patience>>
Bijąc się z milionem myśli, słysząc kilka głosów za i przeciw, postanowiłam zejść na dół. Louis, po pół godzinnym dobijaniu się do drzwi zrezygnował i zostawił karteczkę z zaproszeniem na domową kolację. Cicho siadłam przy blacie i zaczęłam przyglądać się gotującemu Louisowi. Uwielbiałam, kiedy był tak na czymś skupiony. Wyglądał wtedy niesamowicie. Ja, ubrana w za szeroką bluzę i stare dresy, wyglądałam jak idiotka i chociaż on ubrany był podobnie, to mogłam się przy nim schować.

<<oczami Louisa>>
Usłyszałem ciche dreptanie i odwróciłem lekko głowę, żeby się upewnić. Tak, Patie przyszła. Nie zignorowała mnie, to chyba plus. Puściłem radio, jak się okazało leciała akurat lista romantycznych piosenek. Zbieg okoliczności, który chyba chce mi pomóc.
- Spaghetti, hah, jak w Zakochanym Kundlu- odezwała się cicho.
- Jeśli chcesz, możemy zamówić chińskie żarcie, albo pizze.
- Nie, jest okej, lubię kiedy jesteś romantyczny.
- To znaczy, że jak na razie jest na moją korzyść?
- Tak, i… dziękuję. Kiedy weszłam na Internet zobaczyłam, że twoje fanki huczą, zapytałam o co chodzi, pokazały mi ten twitcam i… uważam, że to urocze. I chciałam tylko powiedzieć, że nie potrafię cię nienawidzić. To dla mnie niemożliwe.
- Pat, ja naprawdę strasznie żałuję, przepraszam.
- Ja też żałuję, przepraszam za to co powiedziałam, kierowały mną emocje.
- Nie masz za co przepraszać, ja też bym to powiedział będąc tobą.
Patien rzuciła mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, po czym spojrzała na stół.
- Nakryć?
- Nie, nie będziemy jedli tutaj- odpowiedziałem
Z powrotem siadła i ze zdziwioną miną na mnie spojrzała.
- To przecież, nie będzie zwykła kolacja, to by było zbyt banalne – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem. Mam się bać… ?
- Nie masz czego, zapewniam Cię.
Zaśmiała się, i spojrzała w okno.
- Kolacja gotowa- włożyłem danie na talerze- zapraszam za mną.
Otwarłem drzwi od tarasu, przepuściłem Pat i położyłem jedzenie na stoliku.

<<oczami Patience>>
Spaghetti Louisa jest niesamowite. Widać jak bardzo żałuje tego co zrobił. Byłam chyba za ostra. Nie powinnam aż tak źle, go potraktować. Sama zrobiłam po pijaku wiele głupstw. Gorszych od tego co zrobił Louis.
- Gotowa na kolejną część wieczoru?
- Oczywiście- uśmiechnęłam się, wstałam, a następnie złapałam Louisa pod ramię- Prowadź.

<<oczami Louisa>>
Mam nadzieję, że to co wymyśliłem spodoba się Pat. Nie chcę kolejnej gafy, na swoim koncie. Wiem, że to będzie spełnienie jej marzenia. Oto mi chodzi.
- Już niedaleko, teraz wystarczy, że zamkniesz czy. Zaufaj mi.
Spełniła moją prośbę, po czym prowadziłem dalej. Przeszliśmy przez furtkę w płocie, i znaleźliśmy się na dróżce prowadzącej do lasu.
- Uważaj, żeby się nie potknąć.
Nareszcie doszliśmy na miejsce.
- Możesz otworzyć oczy – powiedziałem i szeroko się uśmiechnąłem.

<<oczami Patience>>
Otwarłam oczy i to co zobaczyłam, ucieszyło mnie niesamowicie. Staliśmy na środku polany, przy strumyczku. Na drzewach porozwieszane były lampki, a przy strumyku ustawione świeczki. Na składanym stoliczku leżało małe radio i dwa lampiony.
- Louis- rzuciłam mu się w ramiona.
- Podoba ci się? Jeśli byś nie przyszła, to przyniósłbym cię tu śpiącą.
-Hah, dziękuję ci.
- Mogę poprosić do tańca?- zapytał mnie Tomlinson
- Jasne… skarbie – uśmiechnęła się nieśmiało.
Rzucił mi jedynie czarujący uśmiech.

<<oczami Louisa>>
Właściwej chwili nie trzeba wyczekiwać, trzeba ją samemu stworzyć.
Pocałowałem ją. Ona to odwzajemniła, a to chyba znaczy, że nie jest na mnie strasznie zła.
- Puścimy lampiony?- zapytała mnie z iskierkami w oczach
- Oczywiście- odpowiedziałem i podeszliśmy do stolika.
Zamówiłem te lampiony specjalnie na tą okazję. Ten z moim imieniem był w marchewki, a ten z imieniem Patience był w jabłka. Kiedy to zobaczyła, uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
-Ty i twoje pomysły- zaczęła się śmiać, a ja jej zawtórowałem.
Zaświeciliśmy lampiony, po czym puściliśmy je do góry, ja z imieniem Pat, a ona z moim. Scena jak z romansidła. Patien przyglądała się jak lecą, a poszedłem zgasić świeczki i wyłączyć lampki. Wyjąłem latarkę z kieszeni, wziąłem Pati za rękę i wróciliśmy do domu.
- Wypożyczyłem twój ulubiony film, idę zrobię popcorn, co chcesz do picia?
- Cokolwiek, ja w takim razie włączę film.
- Okeej.
Wziąłem dwie szklanki i colę. Włożyłem opakowanie z kukurydzą do mikrofalówki i przyglądałem się ludziom po drugiej stronie ulicy. Byli tak zaoferowani codziennymi obowiązkami, że prawie się nie zauważali, niczym roboty zaprogramowane do pracy. Zauważyłem panią Green, krągłą staruszkę, która zawsze się uśmiechała. Szła z zakupami i patrzyła na ludzi, którzy chodzą ze skupionymi twarzami. Moje przemyślenia, przerwał mi dźwięk mikrofalówki.
Otwarłem drzwi przez które mogłem przejść z kuchni do salonu i zobaczyłem Pat walczącą z kanapą. Położyłem wszystko na stoliku i pomogłem jej. Usiadła na kanapie i wzięła do rąk miskę, a ja zabrałem pilota i uruchomiłem film. To był jeden z ulubionych horrorów mojej dziewczyny.

<<oczami Quennie>>
- Hahaha, ja z wami więcej do kina nie idę – powiedziałam i udałam obrażoną.
- Hę? A my kochamy chodzić z tobą do kina – Zayn pokazał szereg białych ząbków.
- Malik, weź nie pierdol
- Pff.
Ty weź idź z takimi debilami do kina. Wiocha na pół miasta, a że są sławni to wiocha na cały świat. Z nimi chyba nie da się inaczej.
- Za tydzień jest noc horrorów, Harry, chyba pójdziesz z Qu, no nie?- powiedział Niall i zaczął zabawnie ruszać brwiami
- No pewnie, że pójdziemy, prawda? – zapytał chłopak
 - Mnie się pytasz?- zrobiłam głupkowatą minę
- Nie, krasnala za tobą – powiedział z ironią.
- To w takim razie śpij z tym krasnalem.
- Uuuuuu- zabuczał Zayn
- Wiesz, że żartowałem- odezwał się Hazza
- Ty też, wiesz że żartowałam- zaśmiałam się
Powoli doszliśmy do domu.
- A teraz cicho, oni już chyba śpią- powiedziałam do chłopaków
Weszliśmy do domu, ale jak to na chłopaków przystało ich cicho, to nie cicho. No nic.
- Głośniej się nie dało?- zapytałam szeptem.
- Ja też będę musiał być dzisiaj cicho?- zapytał mnie Harry
Zignorowałam to i weszłam do salonu. Gwałtownie się zatrzymałam i cofnęłam.
- Chodźcie tu, ale na serio cicho.
Miny chłopaków też były zaskoczone. Przytuleni Louis i Pat, to znak że nam się udało. Uśmiechnęłam się i przeszłam do kuchni. Wlałam do szklanki mleka, po czym poszłam po schodach na górę. Położyłam szklankę na szafce i powolnym krokiem udałam się pod prysznic.
-Ej, Que, mogę? – przy drzwiach łazienki pojawił się Styles.
- Harry, pojebało cię? Nie.
- Ale czemu?
- Mam odrobinę prywatności. Foch?
- Nie, bo cię kocham.
- Aww, słodki jesteś, ale i tak nie możesz wejść

<<oczami Nialla>>
Zazdroszczę Que i Harremu. Chociaż ‘kłócą’ się o takie bzdury, to kiedy tylko na nich spojrzysz, widzisz jak bardzo do siebie pasują. Tak bardzo chciałbym, żeby Katie była przy mnie. Żebym mógł się do niej przytulić, powiedzieć jak bardzo ją nadal kocham.

<<oczami Quennie>>
- Robimy twitcama- odezwał się Harry
- Ty się chyba naćpałeś, bo gadasz głupoty.
- Nie, jestem normalny, pokażemy jak niezwykła jesteś.
- Misiek, jesteś kochany, ale oni nienawiść do mnie mają zapisaną na twarzy.
- Jak na razie nie wiedzą, że jesteśmy razem, to dla nich tylko plotki.
- Hahahaha, dlatego chcą mnie zabić?
- Nie przejmuj się tym, to tylko takie gadanie.
- Ehe, niech ci będzie.
Hazza pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się do mnie tym ‘Hazzowym’ uśmiechem.
Mój chłopak włączył stronę. Wzięłam głęboki oddech i byłam gotowa.
- No cześć kochani- odezwał się Hazza
- Hej- powitałam ich i nieśmiało pomachałam dłonią.
Harry odpowiadał na zadane pytania, pozdrawiał, mówił i składał życzenia, a ja czasami się odzywałam.
Wzięłam mojego iPhona i włączyłam muzykę. Zaczęliśmy wykonywać różne zabawne ruchy, czego pod żadnym pozorem nie można było nazwać tańcem. Chłopak objął mnie, po czym uśmiechnął się do fanek.
- Mam tylko nadzieję, że zrozumiecie. Chciałem tylko powiedzieć, że to pod żadnym pozorem nie likwiduje Larrego.
Directionerki przyjęły to dosyć spokojnie, ale nie wiedziałam czy to nie jest cisza przed burzą. Pobyliśmy tam jeszcze jakiś czas, potem pożegnaliśmy się.
- Mówiłem, że nie będzie źle – Styles się uśmiechnął.
- Taa, miałeś rację. Ale tylko tym razem.
Pocałował mnie, a ja mu oddałam. Na tym skończyliśmy, bo i mi i jemu chciało się spać.

_______
Hej, hej :)  Szybko skończył się wątek kłótni Louisa i Pat, ale możecie być pewni, że do końca b ędzie mnóstwo gorszych sytuacji, niż ta między nimi : 3 Dziękujemy, za te 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
+ Nasze twittery: @Jellula i @AnaDziula
++ Nasz drugi blog, niebawem pojawi się pierwszy rozdział: *klik*
+++ Ask. fm na którym możecie zadawać pytania: **klik**




 16280 wejść.


czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 25

 'Mości pani, zabiorę panienkę na niezapomniany spacer po Londynie, zgodzi się panna?'

<<oczami Patience>>
-Daren?- zapytałam zapłakana chłopaka stojącego nade mną.
-Tak- kucnął i otarł łzę spływająca z mojej twarzy- Co się stało?
Wstał i usiadł obok mnie.
- Nic, wszystko w porządku.
- Ej, przecież widzę, że coś się dzieje – przytulił mnie – powiedz mi.
- Bo wiesz, byłam z paczką w klubie, poszłam się na chwilę przewietrzyć, a gdy wróciłam – wtuliłam się w koszulę chłopaka – zobaczyłam Louisa całującego się z jego byłą dziewczyną.
Płakałam jak kompletna idiotka. Lipton nic nie mówił, tylko siedział i głaskał mnie po głowie.
- No już. Uśmiechnij się kochana. Jesteś śliczna kiedy się uśmiechasz. Louis to dupek, jeśli był w stanie zrobić coś takiego mając taką dziewczynę.
Chłopak stał przede mną i szczerzył się jak głupi.
- Kiedyś poszedłem na randkę do cyrku z dziewczyną, podobała mi się jak cholera, za wszelką cenę chciałem z nią być. Młody, głupi, wsiadłem na taki rowerek z jednym kołem, jak to boss ma w zwyczaju zacząłem jechać, czułem się jak mistrz, a tu jeb. Spod ziemi wyrósł słupek. Mówię ci jak to niesamowicie durnie wyglądało.
Zaśmiałam się, bo wyobraziłam sobie Dar na monocyklu.
- No wstawaj, idę cię odprowadzić do domu. Już i tak długo jesteś na deszczu, masz.
Mój przyjaciel zarzucił na mnie swoją kurtkę.
- A teraz chodź – chłopak podał mi rękę, abym wstała.
- Jeszcze wielu rzeczy o tobie nie wiem – powiedziałam nieśmiało.
- No to chyba trzeba to zmienić. Co powiesz, na to, żebyśmy się jutro spotkali?
- Z ogromną przyjemnością- uśmiechnęłam się.

<<oczami Quennie>>
- Kocham cię- szepnął Styles
-Ja ciebie też- wymruczałam- twoje fanki będą chciały mnie zajebać
- Zobaczysz, że cię polubią.
-Taa, znajdą wszystkie moje złe cechy. Nawet te o których istnieniu nie wiem.
- Mam pomysł, jutro pójdziemy na spacer
- Hahaha, na serio?
- Serio, serio.
Harry pocałował mnie lekko.

<<Oczami Patience>>
- Haha, a masz rodzeństwo? – Daren poprawił mi humor, nie mówię, że jestem szczęśliwa, bo Louis mnie zranił, ale czuję się troszeczkę lepiej.
- Tak, mam starszą siostrę, ale ona już dawno wyprowadziła się z domu. Pracuje w firmie w Paryżu, ale często nas odwiedza, a ty?
- Nie, jestem jedynaczką, ok. jesteśmy, to do jutra – uśmiechnęłam się lekko
- Dobranoc – Daren pocałował mnie delikatnie w policzek – kolorowych snów
- Kurwa co tu się dzieje, zostaw moją dziewczynę – nagle z domu wybiegł wściekły Louis i podbiegł do Darena – spieprzaj stąd i zostaw nas w spokoju – Tomlinson wymierzył z pięści w policzek Liptona, ale chłopak się schylił i Louis uderzył w powietrze.
- Ok. już idę, spokojnie kolego
- Nie jestem twoim kolegą, spieprzaj – Louis złapał Darena za koszulkę. Szarpali się przez chwilę.
- SPOKÓJ! Uspokójcie się! – krzyknęłam i rozdzieliłam ich – Nie masz prawa zbliżać się do moich znajomych. Zrozumiałeś. Jesteś idiotą – powiedziałam i uderzyłam Louisa w policzek z liścia.
Spojrzałam jeszcze raz na obu chłopaków i uciekłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w pokoju, rzuciłam się na łóżko i dałam upust łzom. Niespodziewanie usłyszałam dźwięk sms. Chciałam go usunąć, bo myślałam, że jest od Louisa, ale na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Darena.
‘’Przepraszam Cię, za to zamieszanie, to moja wina. Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że spotkanie aktualne? ‘’
‘’To wcale nie twoja wina, jasne, że aktualne, co i kiedy proponujesz? ‘’
‘’ Mhm, może o 18.00 spotkajmy się pod London Eye, a proponuję restaurację My style. Może być?’’
‘’ Ok. to do jutra. Dobranoc’’
‘’Jeszcze raz przepraszam. Dobranoc’’
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale po chwili przed oczami stanął obraz Luisa całującego się inną dziewczyną. Na twarzy poczułam łzy. Wtuliłam się w poduszkę i próbowałam na siłę usnąć. Po jakimś czasie przyszedł upragniony sen.
<rano>
Boli mnie głowa i nijak nie czuję się dobrze, a przecież wczoraj wcale nie piłam. Wydarzenia z dnia wczorajszego powracają ze zdwojoną siłą. To trudne, nawet bardzo, ale w życiu wiele przeżyłam i potrafię być silna.
-Cześć Pat- krzyknął Niall, który pojawił się przelotnie w moim pokoju.
-No hej- posłałam mu wymuszony uśmiech i ruszyłam w stronę kuchni.
Kiedy weszłam zobaczyłam Queni i Harrego, przytulonych do siebie. W powietrzu unosił się słodki zapach naleśników, przy których stał Zayn. Liam siedział przy stole i rozmawiał przez telefon z Danielle, wywnioskowałam to mojego słodkiej minie. Odwróciłam wzrok na Qu i Hazze. To był błąd, bo zobaczyłam ich całujących się, przez co poczułam lekkie ukłucie. Przecież wczoraj o tej samej porze też całowałam się z Louisem, a dzisiaj nie odzywam się do niego bo bardzo mnie zranił.
Niall wbiegł do kuchni z rozmachem, po czym rozsiadł się wygodnie i zaczął gadać z Zaynem. Brakowało tylko jednego, Louisa. Nie przejęłam się tym nawet w najmniejszym stopniu. W tym momencie za bardzo go nienawidziłam.
-Wychodzę dzisiaj z Darenem- mój głos rozniósł się po kuchni i nagle wszyscy umilkli wpatrując się we mnie.

<<oczami Louisa>>
Ja pierdolę, zaraz umrę z bólu głowy, zresztą wszystko co widzę wcale nie poprawia mi samopoczucia. Zachowałem się jak kompletna świnia. Nie wiem co mną kierowało, ale jednego jestem pewny. Ja wcale tego nie chciałem.

<później>
<<oczami Pat>>
- Ok., ja już idę - krzyknęłam po czym wyszłam z domu.
Po drodze spotkałam kilka dziewczyn które trochę mnie denerwowały, ale chciałam być miła więc dałam autografy tak jak prosiły.
Kiedy doszłam pod London Eye, uśmiechnęłam się. Daren wyglądał cudownie w świetle latarni.
- Mości pani, zabiorę panienkę na niezapomniany spacer po Londynie, zgodzi się panna?
- Oczywiście panie Dar- zaśmiałam się
- W takim razie komu w drogę, temu czas – chłopak się uśmiechnął
Spacerowaliśmy po ulicach miasta. Chłopak wziął mnie pod rękę i zabawiał rozmową.
- Wiesz, ja bym coś zjadała – powiedziałam
- Ja też zgłodniałem, no to chodźmy do restauracji, a i mówiłem Ci, że ślicznie wyglądasz?
Nie sądziłam, że w tej sukience wyglądam ślicznie, wręcz przeciwnie.
- Nie – zaśmiałam się.
- No to mówię teraz, ślicznie wyglądasz
Doszliśmy do restauracji 'My style;. Jest to wytwornie i pięknie urządzony lokal dla wytwornych gości. Zajęliśmy stolik przy oknie. W naszą stronę zaczęła zmierzać kelnerka:
- Witam, coś podać? – zapytała – Daren to ty, nie w wierzę…. – powiedziała, ale Lipton szybko wstał i odciągnął ją od stolika.

<<Oczami Darena>>
Kurwa, że musiałem spotkać tę szmatę tutaj. Zepsuła mi cały wieczór.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że możesz się wtrącać! – krzyknąłem, cały czas mocno ściskając rękę dziewczyny.
- Puszczaj – laska próbowała wyrwać rękę, ale jestem silniejszy – i co to kolejna twoja zdobycz? Znów ją rozkochasz, a potem zostawisz i na dokładkę pobijesz?
- Nie twój interes gówniaro. Policja nic na mnie nie znalazła, więc mnie nie oskarżaj.
- Ale ja i tak wiem, że to ty. Zostaw tę dziewczynę w spokoju, bo…
- Bo co, myślisz, że się ciebie boję. To ty zostaw mnie w spokoju. Inaczej pożałujesz.

<<Oczami Patience>>
Dziwna ta laska. Daren w więzieniu? To chyba jakieś nieporozumienie. Nagle mój telefon oznajmił, że dostałam wiadomość. Od Quennie.
‘’Pat, wracaj szybko do domu. Bo stało się coś strasznego.’’
Daren zajęty rozmową z tą laską, ja muszę szybko wracać. Złapałam serwetkę i szybko na niej napisałam:
‘’Daren. Muszę wracać. Później wyjaśnię’’
Szybko wybiegłam z lokalu i złapałam taksówkę.


____

Oto rozdział 25 :) Nieubłaganie opowiadanie zbliża się ku końcowi. Chciałybyśmy zobaczyć pod tym rozdziałem co najmniej  15 komentarzy, czasu macie dużo, ponieważ obie wyjeżdżamy i rozdział pojawi się za jakieś dwa tygodnie :3
 + Nasze twittery: @Jellula i @AnaDziula
++ Ask. fm na którym możecie pytać o co chcecie: http://ask.fm/ZiemniakNialla
 Do następnego ;**

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 24

PRZEPRASZAMY ZA NASZĄ DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ.

Jest niezwykła, nie zmarnuj tego.

<<oczami Harrego>>
-Zaraz się spóźnicie. Pospieszcie się – krzyczała Quennie stojąc w przedpokoju .
-W twojej dziewczynie obudził się instynkt władcy- szepnął mi Louis.
-Twoja stoi pod domem od dziesięciu minut kiedy ty próbujesz wybrać którą bluzkę w paski ubrać- odpowiedziałem mu i podbiegłem do Que
- Nawet jako nieogarnięty stworek z szopą na głowie wygłaszasz słodko- wymruczałem jej do ucha
Ona lekko się do mnie przytuliła a potem odszepnęła:
- Styles, fanki nie będą zadowolone z twojego spóźnienia- słodko się uśmiechnęła i popchnęła mnie w stronę drzwi
- Uwielbiam tą dziewczynę- wykrzyknął Zayn po czym wyszedł, jak się okazało razem z Niallem z kuchni
- A teraz na serio idziemy, jeśli nie chcemy poznać furii Boba.
Po chwili wpakowaliśmy się do samochodu i jechaliśmy na próbę po czym koncert z Patien.

<<oczami Pat>>
- Dobrze, oby tak dalej. Mam nadzieję, że na koncercie wszystko wyjdzie idealnie no i trzymamy kciuki Patience- odezwał się donośny głos Boba.
Dla kawałka w którym śpiewałam razem z chłopakami potrzebna była specjalna próba, gdyż wszyscy chcieli zrobić z tego niespodziankę, a na próbie dźwiękowej pojawiły się fanki.
- Buziak na szczęście – powiedział Tomlinson, gdy już czekał na wejście na scenę
- To do zobaczenia na scenie – powiedziałam i pocałowałam delikatnie chłopaka
- Wyjdzie świetnie – chłopak się uśmiechnął

One Direction jak zwykle świetnie sobie radzi. Śpiewają z taką pozytywną energią, którą da się wspaniale odczuć. Fankom też się podoba, piszczą, skaczą, śmieją się.
- A teraz mamy dla was niespodziankę – odezwał się Niall
- Przed wami – ciągnął Zayn
- Jedyna – odrzekł Harry
- I niepowtarzalna – dopowiedział Liam
- Patience Dylan – na cały głos krzyknął Louis
Wbiegłam na scenę, przelotnie uśmiechnęłam się do wszystkich na widowni i dałam dyskretny znak, który miał sygnalizować moją gotowość do wykonania utworu z chłopakami.
Z głośników poleciała muzyka, a ja wczułam się w nią całym sercem i zaczęłam śpiewać. Zaczęło mi się to podobać, no i przyznam, że niektóre fanki na widowni też wyglądały na zadowolone. W pewnym momencie Lou podszedł do mnie i mnie przytulił. Fanki zaczęły wiwatować i piszczeć.
- Dziękuję – wesoło odkrzyknęłam do mikrofonu i udałam się do garderoby. Na widowni zauważyłam Santę. Byłą dziewczynę Louisa. Nie martwiłam się bo przecież ona ma chłopaka. Zresztą nie ma sensu psuć sobie wieczoru. To ona zerwała z Louisem, nie on z nią. Przez przypadek wpadłam na Paula który strzelał zdjęcia na prawo i lewo.

<<oczami Louisa>>
Pół godziny spędziliśmy z fanami. Gdy ten czas minął postanowiłem znaleźć moją dziewczynę. Zastałem Pat w garderobie. Po ciuchu zacząłem się do niej skradać. Nagle ona się odwróciła i spojrzała na mnie z politowaniem.
-Marchewa, nie wiem czy zauważyłeś, ale tutaj są lustra.
Uśmiechnąłem się do niej słodko, a ona mnie przytuliła.
- Jedziemy na jakąś dyskotekę?- zapytałem
-Sami czy z resztą?
- Z resztą
- Okej
- W takim razie chodź, jedziemy do domu. A w drodze zadzwonimy do Danielle, no i do Queenie, żeby zaczęła się szykować.
Złapałem Pat za rękę i ruszyliśmy do naszego samochodu.
O dziwo chłopaki już w nim siedzieli. Harry dzwonił do Qu, a Liam po Danielle.

<<oczami Quennie>>
Odwieczny problem kobiet. W co się ubrać. Ja nie mam takiego kłopotu. Zawsze wiem co założyć, tak samo szybko wybieram ciuchy, które kupię i nie siedzę w sklepie godzinami. Męczy mnie to i wcale w żaden sposób nie odpręża, a wręcz irytuje. No nic.Ten zestaw powinien pasować. Postaje mi zrobić delikatny makijaż i będę gotowa.

<<oczami Pat>>
- Hej Dan – uśmiechnęłam się do niej i powróciłam do jakiejś beznadziejnej gry na telefonie Louisa.
- Czyli teraz do domu po Qu – odezwał się Harry, z takim bananem na twarzy jakby ktoś mu wepchał całego rogala do buzi.
- Hazz, nie napalaj się – odezwałam się z cwaniackim uśmiechem
On nie odezwał się tylko odwrócił głowę w stronę okna. W oknach wszystko się odbija więc zauważyłam na jego twarzy jeszcze większy uśmiech. On coś planował i Qu o tym wie. Ta dwójka może mieć głupie pomysły. Bardzo głupie. I chyba dzisiaj będzie miał miejsce jeden z ich głupich pomysłów.

<<oczami Qu>>
Zobaczyłam samochód chłopaków. Miałam motyle w brzuchu, a to raczej dziwne u mnie, no bo w Kalifornii miałam o wiele więcej stresujących sytuacji. Jak chociażby ta kiedy zawiesili mnie w prawach ucznia na tydzień i kazali przyjść mojemu ojcu do szkoły, a on był najebany w trzy dupy. Przyszedł. Niestety właśnie wtedy zniszczył mi życie. To znaczy to było pierwsze uderzenie które posądziło o upadku ściany, w tym wypadku mojego życia. Ale żyje się chwilą, więc dzisiaj będę się dobrze bawić.
<<oczami Pat>>
Taa. Louis schlany w trzy dupy to nie jest wcale fajne. Harry i Qu już na początku się gdzieś zmyli, Niall siedzi i gada, jak się okazało ze swoim kumplem, Liam siedzi przy stoliku z Danielle, a Zayn tańczy razem ze mną.
-Zayn, seksi taniec ci wychodzi, ale do wolnych piosenek wcale nie umiesz tańczyć– odezwałam się do chłopaka
-Wiem. Ale ty wielką tancerką też nie jesteś – uśmiechnął się cwaniacko
- Pff, hahahahaha, obrażam się. Zejdź mi z oczu- zaczęłam się śmiać, a on mi wtórował.
- Dziękuję za taniec- po skończonej piosence powiedział mulat
- Ja też dziękuję – uśmiechnęłam się i przytuliłam Malika
W tym budynku jest strasznie gorąco. Pójdę się przewietrzyć.

<<oczami Harrego>>
Leżeliśmy na trawie, patrzyliśmy w gwiazdy, co jakiś czas rzucając krótkie zdania. Szczyt marzeń. Od tafli jeziora odbijał się księżyc, a w tle z altanki dobiegała do nas cicha muzyka.
Wstałem, otrzepałem się z ziemi i pomogłem wstać Que. Wziąłem ją za rękę na co ona spojrzała na mnie swoimi tęczówkami.
- Nie umiem tańczyć- odezwała się
- W takim razie dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień- szepnąłem jej i zacząłem powoli pokazywać jak się tańczy. Nie obyło się bez wchodzenia na moją stopę, ale kiedy zaczęło jej to wychodzić, doszedłem do wniosku, że było warto. Muzyka w altance zaczęła się zmieniać i usłyszałem http://www.youtube.com/watch?v=G6xr6VKg7sE . Uśmiechnąłem się i jeszcze mocniej wtuliłem w siebie Que. Ona zrobiła to samo, spojrzała w moje oczy a ja zacząłem odpływać. Wyglądała niesamowicie, od wilgoci jej włosy zaczęły się kręcić. Pociągała jeszcze bardziej. Zacząłem zbliżać swoje usta do jej, zawahałem się, a ona wymruczała jedynie ‘całuj głupolu’. No głowie poczułem mokre krople. To była chwila niczym z bajki. Deszcz padał coraz mocniej a my mimo to dalej byliśmy złączeni. Ledwo widzieliśmy cokolwiek dookoła nas, ale liczyła się tylko nasza dwójka. W końcu oderwaliśmy się od siebie i postanowiliśmy wrócić. Jeszcze raz uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Chodź, zamówimy taksówkę, nie pójdziemy tam tacy mokrzy- odezwałem się
- W takim razie w drogę.
Zadzwonię do któregoś z chłopaków, żeby się nie martwili.
- Zayn, my już jedziemy do domu, powiedz reszcie.
- Dobrze Harry, powiem im że jesteście już w domu. A no i Harry… uważaj na nią. Jest niezwykła, nie zmarnuj tego.

<<oczami Patience>>
Zaczęło strasznie padać, więc weszłam do środka, na wejściu spotkałam Zayna. Szczerzył się jak debil, a to mnie nieźle zaskoczyło.
- Co się stalo Malik? – zapytałam go
-Qu i Harry pojechali do domu
- Myślisz, że będziesz wujkiem?
- Nie, Harry jest ostrożny. Nie musimy się martwić.
Posłałam mu przelotny uśmiech i udałam się w stronę Louisa. Zaczęłam go szukać, chciałam jechać do kina, albo do domu, byleby tylko opuścić ten klub. Zaczęło roić się od najebanych ludzi, a to wcale mnie nie kręciło.

<<oczami Harrego>>
- Chcesz tego? – odezwałem się
- Tak. – odpowiedziała mi Queni.
- Na pewno?- dopytałem
- Na pewno. – powiedziała i zaczęła delikatnie całować mój nagi tors.

<<oczami Patie>>
Santa. Z jakimś chłopakiem który wygląda jak Lou. Chyba lubi facetów podobnych do niego. Zaraz. To jest Louis. Co? On, on… Do moich oczu napłynęły łzy.
- Ufałam ci – wykrzyknęłam mu kiedy wreszcie oderwał się od byłej
- Ale…
-Daj mi spokój.
- Pat, to nie tak… - krzyczał za mną Tomlinson
Wybiegłam z klubu. To nic, że pada. Pogoda idealnie opisuje mój nastrój. Pada deszcz, a na niebie co jakiś czas pojawiają się błyskawice.

<<Oczami Zayan>>
- Co się stało?- zapytałem mnie Liam.
-Nie wiem- odpowiedziałem mu.
- Dobrze, że nie piłeś, jedziemy za nią. – powiedział Payne - idź po Nialla, ja znajdę Danielle i Louisa.
Gdzie może być Niall. Wiem. Stój z piłkarzykami. Jestem jasnowidzem.
- Chodź, to pilne, coś się stało Patie – szturchnąłem Irlandczyka
Od razu odszedł od gry i zaczął podążać w stronę Liama i Danielle.
- A gdzie Lou?- zapytałem.
- Wyjaśnię wam w samochodzie- odpowiedział chłodnym tonem Liam
Wiedziałem, że coś się stało. Teraz muszę dowiedzieć się co.

<<oczami Patience>>
Siadłam na jednej z ławek w parku i zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć. Płakałam z bezsilności. Moje życie powoli zaczęło upadać.
-Patien?- odezwał się… Daren?!
___
Na początku chcemy was szczerze przeprosić za długie zwlekanie z dodanie rozdziału. Teraz już wszystko będzie ok, ponieważ oceny są wystawione i nie trzeba dużo się uczyć. Dziękujemy za cierpliwość. <3
 :) Dzięki, za wszystkie wejścia, bo jest ich mnóstwo. Liczymy na komentarze. No i mamy takie jedno marzenie. Rekord komentarzy na tym blogu wynosi 25. Pobijecie go? Następny postaramy się dodać jak najszybciej. :3
+ Twittery: @Jellula@AnaDziula
++ Nasz drugi blog: *klik*
+++ Ask.fm na którym możecie pytać o bloga, albo o cokolwiek co wam tylko przyjdzie do głowy ;)

Pozdrawiamy i do następnego ;**

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 23

Cześć, to ja… Naill

<<Oczami Patience>>
To najszczęśliwsza wiadomość jaką usłyszałam w ostatnim czasie. Niall się budzi. Jedziemy teraz do niego, nie mogę się doczekać gdy go zobaczę. Nasz kochany żarłok. Jesteśmy, dojechaliśmy dość szybko, bo Harry jechał gaz do dechy. Winda zajęta, a co tam dajemy po schodach :
- Ehh, ehh lepiej było zaczekać na windę, ja ledwo żyję – mamrotał Zayn.
- Nie marudź, zrób do dla Horana – uśmiechnął się Liam.
W końcu dotarliśmy. Niall akurat śpi, ale wygląda już lepiej. Nie jest już aż tak blady i odłączono od niego  kilka aparatur. Usiedliśmy na około łóżka i przyglądaliśmy się blondynkowi. Po 10 min obudził się, próbował coś powiedzieć, ale na razie wydawał tylko gardłowe dźwięki.
- Ciii, nic nie mów, oszczędzaj siły – powiedziałam.
Niall uśmiechnął się. Z trudem ruszał głową, a resztę ciała miał nadal sparaliżowaną.
- Stary, nie wiesz jak się cieszę, że żyjesz – Liam uścisnął delikatnie rękę Horana.
Przez następne 2 godziny siedzieliśmy przy chłopaku. Opowiadaliśmy mu o wszystkim co się ostatnio działo. Potem lekarz kazał nam iść, aby Niall mógł odpocząć.
<<2 tygodnie później>>
- Niall pośpiesz się, ja nie mam zamiaru tu siedzieć całe wieki – żalił się Harry.
- Już, już chwilę, weź jeszcze tę torbę – Horan podał Loczkowi bagaż – poczekajcie na mnie w samochodzie, ja zaraz zejdę.
Nie poznaję Niall, to nie jest ten sam chłopak co 2 tygodnie temu leżał sparaliżowany na łóżku. Teraz jest pełen sił i energii. Dzisiaj wychodzi ze szpitala, musisz jeszcze odpoczywać, ale lekarze uznali, że w domu będzie mu lepiej. Codziennie chodzi na 1 h rehabilitacji i robi samodzielnie ćwiczenia. Jak najszybciej chce wrócić do zdrowia. Jeszcze trochę kuleje, ale tak to wszystko wróciło do normy. Ja przedłużyłam swój pobyt u chłopaków. Tata dzwonił. Mówił, że słyszał o Niallu i mu bardzo współczuje. Wynajął małe mieszkanie, bo dostał półroczną pracę w Polsce. Propozycja była tak kusząca, że nie mógł odmówić. Mi to nawet na rękę, bo spędzam bardzo dużo czasu, z chłopakiem i przyjaciółmi. Między mną i Louisem jest wspaniale. Nadal się bardzo kochamy, a czuję nawet, że z dnia na dzień coraz bardziej.

<<Oczami Nialla>>
W końcu do domu. Bez obrazy dla miłych lekarzy i pielęgniarek, ale mam dość szpitala. Za długo się należałem na tym łóżku. Ostatni raz sprawdzam czy wszystko wziąłem. Chyba tak. Nagle do sali weszła pielęgniarka.
- Witam, jak pan się czuje? – zapytała.
- Już dużo lepiej, dziękuję za troskę – uśmiechnąłem się.
- Cieszę się, mam dla pana wiadomość, była tu w odwiedzinach Katie i kazał przekazać, że pilnie prosi o kontakt.
- Co?! Katie, kiedy tu była ?– byłem w szoku.
- Odwiedziła pana w tym samym dniu co pan tu trafił, była zrozpaczona, więc proszę do niej zadzwonić – kobieta uśmiechnęła się ze współczuciem.
- Dobrze, dziękuję, że mi pani o tym powiedziała
- Nie ma za co, szybkiego powrotu do pełni sił.
- Dziękuję. Do widzenia .
Pielęgniarka wyszła. Od razu rzuciłem się do telefonu. Chciałem zadzwonić do dziewczyny, ale w drzwiach sali pojawił się Liam.
- Co ty tu jeszcze robisz, raz dwa do samochodu – zaśmiał się.
Zadzwonię do niej później, na razie nic nie powiem chłopakom, oni chyba nawet nie wiedzą dlaczego ja wpadłem pod ten samochód.
- No idę, idę – uśmiechnąłem się.
Dojechaliśmy do domu dopiero po 20 min, bo fanki pod szpitalem blokowały drogę, wpychały się pod koła auta. Wszedłem do mieszkania, jak miło jest czuć zapach swojego domu. Chłopaki mnie wyręczają z wszystkiego, nie pozwolą mi nawet podnieść szklanki wody. Zayn chciał mnie nawet poić z butelki.
- Ej, Horan jedziemy po zakupy, bo jak przyjechałeś do domu, to trzeba zrobić duuuuże zapasy – śmiał się Payne.
- Bardzo śmieszne, ja zostanę, akurat w spokoju zrobię te ćwiczenia rehabilitacyjne – uśmiechnąłem się. Tak naprawdę to chcę mieć spokój i zadzwonić do Katie. Dobrze, że Payne nie wyczaił mojego podstępu.
- Dobra, tylko bądź grzeczny.
- No a nie jestem – zrobiłem obrażoną minę.
Liam machnął tylko ręką przez śmiech i już ich nie było. Usiadłem na kanapie, w głowie układałem sobie scenariusze naszej rozmowy. Co ona mi powie, czy będziemy jeszcze razem. Miałem setki pytań do niej. W końcu wybrałem numer do dziewczyny, Po 3 sygnałach usłyszałem słodki głosik:
- Halo? – powiedziała Katie.
Jak ja tęskniłem za tym głosem, za moją słodką, za jej pocałunkami. Nawet się z nią nie pożegnałem.
- HALO?! - niecierpliwiła się dziewczyna.
- Cześć, to ja… Naill – przedstawiłem się.
- Niall, jak się cieszę, że Cię słyszę, że ty żyjesz – z głosu Katie wynikało, że się rozpłakała.
- Nie płacz skarbie – No właśnie, czy mogę mówić do niej skarbie, przecież my… my chyba zerwaliśmy
- Przepraszam, za wszystko, nie powinnam uciekać, ja… ja Cię nadal kocham, wiem, że dla… dla ciebie nic już nie znaczę, ale proszę wybacz mi, bo nie mogę… mogę tak żyć – mówiła przez łzy.
- Nadal jesteś dla mnie wszystkim i nie mów tak, ja nigdy nie miałem do ciebie żalu, to ja mam prośbę, spotkajmy się, bo ja się z tobą nawet nie pożegnałem.
- Ja też chcę Cię zobaczyć, ale na razie nie mogę zostawić ciotki, przyleciałyśmy do Australii na badania, ciocia ostatnio ma problemy z sercem, a to jest podobny najlepszy kardiolog od takich przypadków, dlatego też musiałyśmy tak szybko lecieć, trudno dostać się do niego na wizytę.
- Rozumiem, spotkamy się kiedy indziej.
- Spotkamy się jak najszybciej - dziewczynie rozweselił się głos.
- A jak tam się trzymasz? – zapytałem.
Rozmawialiśmy przez niecałą godzinę, chciałbym dłużej ale ferajna wróciła z zakupów. Znów czułem się sobą przy Katie, ja chciałbym abyśmy do siebie wrócili. Harry postanowił zrobić naleśniki na kolację. Zjadłem je ze smakiem, a potem położyłem się do łóżka. W swoim prawdziwym łóżku zasnąłem bardzo szybko.

<<Oczami Harrego>>
- Hah, to łaskocze – zaśmiałem się.
Siedzę razem z Quennie w moim pokoju i świetnie się bawimy. Naill położył się spać, a reszta ogląda jakąś premierę w TV. Przez ten czas od naszego pierwszego pocałunku dużo ze sobą rozmawialiśmy i postanowiliśmy dać sobie szansę. Tak więc jesteśmy parą. Chłopakom i Patie powiemy o tym już niedługo.
- O czym tak myślisz? – zapytała uśmiechnięta dziewczyna.
- O niczym szczególnym, tak sobie dumam, a panienka co taka szczęśliwa?
- A bo wie pan, ostatnio zaczęłam chodzić ze wspaniałym chłopakiem.
- Tak, a jak on się zwie? – zapytałem rozradowany.
- Harry Styles, może pan kojarzy? – dziewczyna także śmiała się do łez.
- Mhm, zastanówmy się, nazwisko obiło mi się o uszy – uśmiechnąłem się.
- Dziewczyna rzuciła się na mnie i pocałowała namiętnie. Całowaliśmy się przez cały wieczór. Następnie wyjąłem aparat i zacząłem uwieczniać tę wspaniałą chwilę. Quennie wymknęła się do kuchni po truskawki i przyniosła też colę. Urządziliśmy sobie małą ucztę. Gdy usłyszeliśmy, że reszta też zbiera się do łóżek, położyliśmy się koło siebie i odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.

<<Oczami Patience>>
Jak mi się nie chce wstawać. Jak zwykle z łózka zwlekam się ostatnia. Louisa już dawno nie ma. Powoli ubrałam się w pierwsze rzeczy, które wpadły mi w ręce i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na kanapie i zawzięcie dyskutowali.
- O czym tak gawędzicie? – spytałam i usiadłam na kolanach Tomlinsona.
- Ech, szkoda gadać, dzwonił Bob i powiedział, że załatwił już wszystko w związku z przesunięcie koncertu, a Niall uparł się, że nie trzeba było go przesuwać bo on się świetnie czuje - wytłumaczył mi Zayn.
Myśl, myśl Patience bo z tego może się zrobić. Mam!
- Nie rozumiem, przecież to nie ze względu na Horana przesunęliśmy koncert – zaczęłam wprowadzać mój plan w życie.
- Jak to nie z jego powodu?! – zapytał zaskoczony Hazza i spojrzał na mnie. Wysłałam mu porozumiewawcze spojrzenie.
- Głupolu nie pamiętasz, że miałam problemy z gardłem - uśmiechnęłam się pewnie.
- Co?! - Zayn nie krył dezorientacji.
- No właśnie. Nie kojarzysz co Patience nie mogła pić zimnej wody i jeść lodów, aby nie straciła głosu - jedyny inteligentny Liam załapał o co mi chodzi.
- Ale już wszystko dobrze skarbie, prawda? – Louis też jest jako tako ogarnięty.
- Ale my nic nie wiedzieliśmy – Styles i Malik nadal nic nie rozumieli.
- Nie martw się, sklerozę da się leczyć, skarbie – uśmiechnęła się do Hazzy Quennie – a i tobie misiu też umówimy wizytę u specjalisty – tym razem zwróciła się do Zayna.
- Czemu mi nie powiedziałaś Patience? – odezwał się blondyn.
- A bo nie chciałam Cię martwić, a w ogóle już wszystko dobrze – uśmiechnęłam się – co dzisiaj robimy ?
- Mhm, może chodźmy do wesołego miasteczka – zaproponował Horan.
- Wiesz Niall, ty chyba jeszcze nie powinieneś się wysilać –powiedziałam nieśmiało.
- Ja wiem, ale chcę abyście wy się dobrze bawili – uśmiechnął się Niall.
Jakie to słodkie. Wiem jak mu się odwdzięczę.
- Firma cukiernicza ,,Your dream’’ w czym mogę służyć? –w słuchawce odezwał się młody mężczyzna.
- Witam, chciałam zamówił tort, z napisem : DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚ.
Ustaliłam szczegóły i cenę.
- Patie, ty jeszcze nie gotowa, w ten sekundzie idź się ubieraj – śmiał się Louis.
Dałam chłopakowi buziaka w policzek i pobiegłam się przygotować.

<<Oczami Niall>>
- Pośpieszcie się, bo wykupią całą watę cukrową - stoję gotowy przy drzwiach wejściowych i czekam na resztę.
- Ok, jesteśmy już gotowi – moi towarzysze pojawili się koło mnie. 
Wsiedliśmy do naszego dużego samochody. Prowadził Louis, Pat usiadła koło niego, Harry, Que i Zayn za nimi, a ja z Liamem na końcu. Na drodze nie spotkaliśmy żadnych przeszkód, więc po chwili znaleźliśmy się przed bramą wesołego miasteczka. Na dobry początek dopadły nas fanki. Zrobiły kilka zdjęć, rozdaliśmy autografy i byliśmy wolni.
- Sądzę, że chcecie zaliczyć wszystkie atrakcje więc zróbmy sobie plan jak to zrobimy – zaproponował jak zawsze racjonalnie myślący Liam.
- Nie gderaj ,tylko się baw – Harry wbiegł do kolejki po bilety.
Załatwiliśmy formalności i rozpoczęliśmy zabawę. Ferajna bawiła się na kolejkach, karuzelach, diabelskich młynach, a ja robiłem im zdjęcia.
- Wow, chodźmy jeszcze raz – powiedział podekscytowany Zayn.
- O nie, ja już nie idę, myślałam, że wypadnę – zaśmiała się Quennie.
- Mhm, a może pójdziemy coś przekąsić – zaproponowała Patience.
- No jasne, że idziemy jeść. Jeszcze się pytasz – odparłem.
Ruszyliśmy w stronę restauracji. Po drodze wszyscy szeptali między sobą, ale nie zwracałem na nich uwagi. Najważniejsze jest dla mnie jedzenie i właśnie teraz do niego zmierzam. Weszliśmy do środka, było ciemno, w jednej chwili moi przyjaciele zniknęli.
- Jak w horrorze, ale mam nadzieję, że przynajmniej żarcie jest – powiedziałem do siebie.
- NIESPODZIANKA ! – krzyknęli wszyscy.
Przed moimi oczami pojawił się wielki tort z napisem :,, Dziękujemy, że jesteś’’ . Wzruszyłem się, tort, taki pyszny tort dla mnie. Nie wierzę.
- Cieszę się, że jesteś znów z nami – podeszła do mnie Pat i uściskała mnie.
- Trzymaj się stary – powiedział Quennie.
- No fajnie, że znów jest jak dawniej – Zayn uścisnął mi dłoń.
Reszta chłopaków także nie gardziła czułościami.
- Dobra, dobra już dość. Jedzmy! – krzyknąłem.
- No powrócił dawny Horan – zaśmiał się Liam.
Zasiedliśmy do dużego stołu i radowaliśmy się przepysznym posiłkiem.
- Dobra wracamy, bo już się ściemnia – Liam znów stał się poważny.
- Spoko, już się zbieramy – powiedział Harry.
W domu oglądaliśmy film. Ja zamówiłem sobie jeszcze pizzę, reszta nie chciała bo mówiła, że ,,Już nie wciśnie’’. Dla mnie to ten tort był przystawką. Dzisiaj jeszcze przed snem zrobiłem 30 minutową sesję ćwiczeń na nogę. Dzisiaj odwołali mi ćwiczenia w szpitalu, więc się przyłożyłem. Potem zmęczony padłem do łóżka.

<<Oczami Harrego>>
Mhm, moja dziewczyna ślicznie pachnie. Nie ma to jak spać koło niej.
- Witaj, skarbie – Que otworzyła oczy.
- Hej kotku – pocałowałem ją na początek dnia.
- Wiesz tak sobie myślałam, że może powiemy dzisiaj reszcie, że jesteśmy razem – dziewczyna się uśmiechnęła.
- No nie wiem czy to dobry pomysł - zamyśliłem się.
- Dobry, dobry, zaufaj mi
- Tobie zawsze – połaskotałem ją po policzku.
- No to ubieraj się i idziemy ogłosić tę ważną wiadomość.
- No idę, idę – zamrugałem oczkami.
Ubrałem się, Que jeszcze była niegotowa więc wszedłem na tt, odpisałem kilku fanom, kogoś follnołem. Oooo, moja dziewczyna jest śliczna. Założyła sukienkę : http://i.pinger.pl/pgr33/f18e09e6001e846d4dfc729e/ .
- No to do boju - dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła na dół – Hej, wszystkim, zbierzcie się w salonie bo chcemy wam coś ogłosić – krzyknęła do chłopaków i Patie.
- No słuchamy – wszyscy usiedli posłusznie na kanapie.
- Bo wiecie chcemy wam powiedzieć.. – Que spojrzała na mnie.
-…, że jesteśmy razem – dokończyłem i uśmiechnąłem się.
- No to fajnie Harry, Quennie to fajna laska – uśmiechnął się Louis.
- Gratuluję kochana – Pat podeszła do mojej dziewczyny i cmoknęłam ją w policzek.
- Zajebiście Harry – Zayn ze śmiechem uścisnął mi dłoń.
- No w końcu się ustatkowałeś – odrzekł Liam.
- Dzięki wszystkim – powiedziałem.

<<Oczami Quennie>>
No, fajnie, że wszyscy wiedzą. Ale ja mam wyrzuty sumienia. Muszę porozmawiać z Zaynem.
- Malik, mogę na słowo? – zapytała.
- Jasne – chłopak uśmiechnął się.
- Bo wiesz, ja teraz jestem z Harrym i nie chcę, żebyś myślał, że ja cię jakoś wykorzystałam – nieśmiało spojrzałam Zaynowi w oczy.
- Nigdy tak nie pomyślałem, Quennie ja Cię kocham – chłopak złapał moje dłonie – ale jak siostrę i najlepszą przyjaciółkę.
- Ty też jesteś dla mnie ważny – uśmiechnęłam się – cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.
- Ja też, wracajmy bo sobie jeszcze coś pomyślą.
- Chodźmy – uśmiechnęłam się.
___________
Cześć wszystkim. Po pierwsze chcemy was przeprosić, że przez długi czas nie dodawałyśmy rozdziału. W szkole dużo lekcji, Julia była w górach, więc mam nadzieję, że zrozumiecie. Miłęgo czytania, do nastęonego. Napisz jeśli chcesz być informowany o nowych postach. Dziękujemy za komentarz. Zapraszamy na naszego drugiego bloga : *klik* Nasze twitter : @AnaDziula i @Jellula